W niedzielę Unia Tarnów pokonała na własnym torze Stelmet Falubaz Zielona Góra 47:43. Był to pierwszy mecz półfinałowy Enea Ekstraligi. Teraz czas na rewanż w Zielonej Górze.
Nieźle zaprezentował się w tym meczu Leon Madsen, który wywalczył siedem punktów i bonus. Duńczyk był po spotkaniu zadowolony z osiągniętego wyniku drużyny. – Zespół z Zielonej Góry jest ciężkim rywalem. Ja zawsze się cieszę, kiedy udaje nam się wygrać mecz. Tym razem tak było, więc nie ma co rozpaczać. Lepiej wygrać czterema punktami, niż przegrać w takich rozmiarach –powiedział.
Jak zaznacza Leon pogoda nieco pokrzyżowała plany tarnowianom. Tor nie był taki, jakiego by sobie życzyli gospodarze. – Tor nie był najlepszy. My takiego nie lubimy. Dyskutowaliśmy zresztą na ten temat. O wiele szybciej tę nawierzchnię “odczytywali” przeciwnicy i wybierali lepsze ścieżki niż my. Tor nie był naszym handicapem, ale był równy dla wszystkich i to jest niepodważalne – oznajmił.
W przedostatnim biegu meczu Duńczyk pojechał w parze wraz z Martinem Vaculikiem. Jedna z najlepszych par ubiegłego sezonu przyjechała za plecami rywali. – Zero przywiozłem jadąc z Martinem w parze. Wszystko przez to, że tak dawno razem nie jeździliśmy (śmiech). Tak na poważnie, to zostałem na starcie z tyłu i ciężko było to odrobić na trasie – dodał.
Leon Madsen uważa, że Jaskółkom brakowało w niedzielę szczęścia. – Zarówno ja, jak i koledzy mieliśmy trochę pecha w tych zawodach. Jeżeli uda nam się to nieszczęście odwrócić, to myślę, że w meczu rewanżowym mamy duże szanse na korzystny wynik. W tej chwili mogę zaryzykować i powiedzieć, że będą to szanse pół na pół. W każdym razie wszystko leży teraz w naszych rękach – oznajmił.
Duńczyk twierdzi, że w Zielonej Górze każdy wynik jest możliwy, a przewaga wypracowana na domowym torze w kontekście rewanżu może okazać się niezwykle ważna.– Rundzie play-off towarzyszą nerwy i myślę, że jest to normalne. Każdy chce osiągnąć jak najlepszy wynik i nie ma miejsca na błędy. Jeżeli chodzi o dotknięcia taśm przez moich kolegów, to może to wynikać z tego, że sędzia bardzo długo nie podnosił jej do góry. Uważam, że w przyszłą niedzielę to się już nie powtórzy. Te kilka punktów może okazać się niezwykle ważne. My pojedziemy najlepiej jak potrafimy –zakomunikował.
Leon Madsen, który w czwartek obchodził swoje dwudzieste piąte urodziny otrzymał od Kibiców nietypowy prezent. –To jest niesamowite. Kibice dali mi namalowaną ręcznie moją podobiznę. Takiego czegoś nie spotkasz nigdzie indziej. W Polsce fani żużla są wyjątkowi. Byłem wzruszony, kiedy dostałem ten prezent. Będzie on wisiał u mnie w szczególnym miejscu. Dziękuje z całego serca za tak wspaniałą niespodziankę –zakończył.