Trener Jaskółek – Marek Cieślak przed meczem z Toruniem mówił, że nie jest aż takim optymistą, by wierzyć w zwycięstwo z Unibaxem za trzy punkty. Przypomnijmy, że w pierwszym meczu na Motoarenie w Toruniu jego podopieczni przegrali różnicą aż 24 oczek. Zatem punkt bonusowy rzeczywiście niezwykle ciężko byłoby zdobyć. Do tej pory wynik z tak dużą przewagą punktową padł tylko w siedmiu meczach w całej Enea Ekstralidze. I faktycznie, przewidywania szkoleniowca sprawdziły się. Punkt bonusowy powędrował na konto drużyny z Torunia.
Jednak głównym celem tego spotkania była wygrana za dwa punkty i to udało się zrealizować. Unia Tarnów wykorzystując atut własnego toru pokonała zespół Unibax Toruń 50:40.
– Myślę, że dzisiaj padł dobry wynik, zwłaszcza że jechaliśmy bez Artioma, który jest chory. Gdyby on jechał optymalnie, to myślę, że wygralibyśmy dużo wyżej. Fajnie, że jesteśmy w play offach. Będziemy walczyć, może szczęście w czymś dopisze – wyjaśniał trener.
Jednak wejście do fazy play off nie do końca było takie oczywiste. Drużyna musiała walczyć praktycznie do ostatniego momentu meczu, aby zapewnić sobie miejsce w najlepszej „czwórce”. Tymczasem bezpośredni rywale Unii w walce o medale – Fogo Unia Leszno i Stal Gorzów tylko czyhali na potknięcie Jaskółek. Ale na ich nieszczęście ubiegłoroczni mistrzowie nikomu nie pozwolili odebrać szansy na powtórzenie sukcesu sprzed roku.
Jeśli chodzi o podsumowanie rundy zasadniczej, to na pewno można powiedzieć, że była ona z różnych powodów ciężka dla zespołu. Przyczyniło się do tego wiele aspektów m.in. kontuzja Leona Madsena czy słabsza forma Martina Vaculika, co znacznie wpłynęło na wyniki wcześniejszych spotkań.
– To nie był sezon marzeń. Chociaż niewiadomo jeszcze jak się skończy. Jednak powinniśmy parę dobrych meczy wygrać więcej. Kilka przegraliśmy można powiedzieć, że głupio. Po Mistrzostwie Polski często tak bywa, że przychodzi zmęczenie sukcesem. Ale w tych najważniejszych meczach pojechaliśmy dobrze. W sumie jesteśmy w „czwórce” i z tego trzeba się cieszyć – podsumował.
Cały rok zdaniem trenera nie należał do łatwych, ponieważ pełen był różnych zmian kadrowych i organizacyjnych.
– Mieliśmy ciężki cały rok. Zaczął się on w listopadzie, kiedy klub ogłaszał bankructwo i nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Później trochę przemeblowała się drużyna. Odszedł Greg Hancock, przyszedł Artiom, który w zeszłym roku nie błyszczał, ale ja wierzyłem w niego. Nastąpiła zmiana na pozycji juniorów, bo przecież Maciek Janowski już skończył wiek juniorski. W zeszłym roku to on był wykorzystywany, jako junior i jechał w ważnych biegach – powiedział Marek Cieślak.
Teraz przed Unią Tarnów stoi ciężkie zadanie do wykonania. W półfinałach zmierzy się z zespołem z Zielonej Góry, który w tym sezonie uplasował się na najwyższym miejscu w tabeli. Trener zapytany o to, czy jego drużyna zdoła utrzymać tytuł sprzed roku, odpowiada w skrócie:
– Nie wiem, zobaczymy jak to będzie. Ale na pewno walczymy o medale.