Leon Madsen nie krył niezadowolenia po swoim niedzielnym występie. Duńczyk zdobył siedem punktów i bonus. Nie można być jednak zbyt surowym w ocenie. Punkty zdobyte łącznie przez wszystkich zawodników przyczyniły się do zwycięstwa drużyny.
– Nie jestem usatysfakcjonowany. Miałem problem z motorem, ale rozmawiałem na ten temat z moim tunerem. Będziemy pracować nad tym żebym miał więcej mocy na starcie. Jeśli nie ma się wystarczająco dużo mocy w tym kluczowym momencie, to później trudno jest zdobywać punkty – wyjaśniał zawodnik.
Wpływ na postawę Leona w meczu miała również pogoda, która w niedzielę nie oszczędzała ani zawodników, ani kibiców tarnowskich Jaskółek.
– Żar lał się z nieba. To na pewno mi nie pomagało, było wręcz przeciwnie – mówił Duńczyk.
Zapytaliśmy również Leona o jego dziewczynę, która towarzyszy mu w czasie prawie każdego meczu. Można byłoby się zastanawiać czy obecność dziewczyny w parku maszyn nie rozprasza uwagi zawodnika. Jednak jest zupełnie inaczej.
– Moja dziewczyna bardzo mnie wspiera. Dodatkowo jest ona fizjoterapeutką, więc wie jak dbać o moje mięśnie. Jeśli mam jakiś problem, to wtedy jej obecność bardzo mi pomaga – przekonuje.
Następny mecz to dla zespołu Marka Cieślaka przysłowiowe być albo nie być. Jeśli nie uda się im wygrać w Lesznie, praktycznie zaprzepaszczą szansę na wejście do pierwszej „czwórki”.
– Ciągle wierzę, że ten sezon dobrze się dla nas ułoży. Teraz muszę skupić się na następnym meczu i na tym, aby moje motocykle jeździły tak, jak trzeba – podsumował zawodnik Unii.