– Grupa Azoty Unia Tarnów przegrała minimalnie 44:46 w Opolu. Zdobyłeś dziewięć punktów w sześciu startach, a Twoja jazda wyglądała bardzo sinusoidalnie – były dwójki, wygrałeś jeden bieg, dwa razy przyjechałeś też jednak na ostatnim miejscu. Co możesz powiedzieć po pierwszym pojedynku sezonu 2023?
– Przede wszystkim jestem trochę chory. Druga sprawa – był to pierwszy mecz. Nie udało nam się odjechać żadnego sparingu, bo jak wiemy pogoda była niekorzystna. Gdy miały się one odbyć, to niestety trzeba było wszystko odwołać. Mimo tego pościgaliśmy się między sobą, jak również z drużyną z duńskiego Slangerup. W tym meczu było trochę nerwowo, ponieważ pojechaliśmy do Opola, a Kolejarz nie jest raczej słabym zespołem. Bolą mnie te moje dwie wpadki. Nie powinienem przywieźć w tych biegach zer. W jednym wyścigu przegrałem start, byłem na czwartej pozycji, po czym przeszedłem na drugą. Ostatecznie dojechałem jednak wtedy na końcu, więc tutaj nieco zawiodłem. Chyba brakowało mi trochę objeżdżenia na innych torach i czytania tych ścieżek. Na pewno ze startu nie wychodziłem może jakoś najlepiej, chociaż trzy razy miałem trzecie pole, które tego dnia jakoś specjalnie dobrze nie „chodziło”. Szkoda, bo przegraliśmy tylko dwoma punktami. Gdyby choć ten jeden mój bieg potoczył się inaczej, to mógł być remis lub nawet wygrana.
– Widzieliśmy 15 biegów bez żadnego upadku poza tym Filipa Hjelmlanda na ostatnim wirażu, gdy był on na czwartej pozycji. Żaden bieg nie był jednak przerwany. Gospodarze dobrze się zatem spisali, bo tor chyba nie przeszkadzał. Start wydawał się jednak kluczowy, prawda?
– W większości biegów decydowało wyjście spod taśmy. Było ono decydujące i miało znaczący wpływ na wyniki biegów.
– Czy w drużynie nie było jakiegoś rozkojarzenia z powodu nieobecności w zespole gospodarzy Adama Ellisa? Dosyć długo nie było bowiem wiadomo, czy on pojedzie.
– O jego nieobecności dowiedzieliśmy się w ostatniej chwili. Nie przywiązywałem do tego jednak większej uwagi. Może gdyby on jechał, to wygralibyśmy to spotkanie?
– A jak ogólnie czułeś się na torze w Opolu? Miałeś przygotowane jakieś starsze ustawienia, czy wszystko zostało dopasowane dopiero po próbie toru?
– Startowałem na nowym silniku, a tak naprawdę na nim objechałem właściwie tylko trening. Cieszę się z tego, że on na pewno dobrze spisuje się na dystansie. Teraz przede wszystkim muszę popracować nad swoją jazdą z rywalami. Wiemy, że trening jest ważny, ale przeciwnik może dowieźć nas do płotu, wywieźć na pierwszym łuku lub zrobić jeszcze coś innego.
– Cztery dni po spotkaniu w Opolu Grupa Azoty Unię czeka przełożony pojedynek derbowy z rywalami z Rzeszowa. Jest on najważniejszy dla tarnowskich kibiców. Czujesz się dobrze przygotowany na tarnowskim owalu? Czy przed tym meczem uda się dojść do takiego rozwiązania, które będzie optymalne?
– Miejmy taką nadzieję. Niestety dużym minusem jest to, że nasi Duńczycy nie przyjadą wcześniej potrenować, bo mają mecze w swojej lidze. Tego na pewno trochę szkoda. Widać jednak, że Rene Bach jest w gazie, tak samo Matic Ivačič. Myślę, że w Tarnowie odjechaliśmy już znaczną ilość treningów. Sądzę, że to zaowocuje. Na pewno potrenujemy przed tym meczem, a ja się trochę podkuruję.
– Drużyna rywala jest „na papierze” jednym z faworytów rozgrywek. Czy pojawi się jakaś dodatkowa presja, czy po prostu trzeba jechać swoje i walczyć o zwycięstwo przed tarnowską publicznością?
– To ważny mecz przede wszystkim z tego powodu, że u siebie pasuje nam wygrywać wszystkie spotkania. To w tym momencie jest najważniejsze.
– Do tej pory jesteś zadowolony ze swojego sprzętu, czy jeszcze będzie trzeba czegoś poszukać, żeby było lepiej?
– Jak najbardziej jestem zadowolony. Tak, jak mówiłem wcześniej – udało mi się wyprzedzać na dystansie. Ogólnie nie byłem zbyt wolny. Wiadomo, że patrząc na ten wynik i te moje zera, można pomyśleć inaczej. Jedno ostatnie miejsce zająłem jednak całkowicie ze swojej winy. Tak jak już wspominałem, jechałem początkowo czwarty, później przeszedłem na drugą pozycję, ale następnie ją straciłem. To była zatem jak najbardziej moja wina. Przy drugim zerze jechałem bieg po biegu, wyszedłem wtedy beznadziejnie ze startu i niestety tak też dojechałem do mety.
Rozmawiał: Stanisław Wrona