We wczorajszym pierwszym spotkaniu o brązowy medal w rozgrywkach Enea Ekstraligi Unia Tarnów pokonała Dospel CKM Włókniarz Częstochowa 49:41. Jednym z liderów Jaskółek był Artem Łaguta, który wywalczył dwanaście punktów.
Rosjanin był zadowolony ze swojego występu, jak i rezultatu drużyny. – Dobrze, że wygraliśmy ten mecz. Szkoda tylko trochę słabszej postawy Martina Vaculika. Nie wiem co się z nim stało. Do tego Kacper Gomólski nie jechał na swoich motocyklach. Jednak on zaprezentował się naprawdę dobrze. Ja jestem zadowolony ze swojego występu. Liczba zdobytych punktów może cieszyć. Do tego pasował mi ten tor. Był bardzo dobrze przygotowany – powiedział.
Na mecz w Tarnowie spóźnił się nieco Grigorij Łaguta. Brat zawodnika Jaskółek dotarł na stadion dopiero przed czwartym biegiem. – Dobrze, że “Grisza” zdążył. Fajnie, że się wszyscy pościgaliśmy. Przynajmniej było fair. Co to za mecz, kiedy przeciwnik ma olbrzymie braki w składzie? Wygrać różnicą dwudziestu punktów i co później? Pewnie by tak się stało, gdyby Grigorij nie przyjechał na ten mecz. Tak to szanse były równe i ładne widowisko – dodał.
Starszy z braci do Tarnowa zawitał bez swoich motocykli. – Z jednej strony to brat, ale z drugiej przeciwnik. Ciężko byłoby mi pożyczyć motocykle w takim meczu (śmiech). Koledzy z zespołu mu jednak pomogli i miał na czym wystartować – oznajmił.
Artem Łaguta wierzy w dobry wynik w Częstochowie całego zespołu. Jak podkreśla jest spora szansa na obronę przewagi z Tarnowa i wywalczenie brązowych medali. – Nadal mamy szansę zdobyć ten medal. Będzie strasznie ciężko w Częstochowie, ale musimy walczyć z całych sił. Trzeba tam pojechać i wygrać. Nie pozostało nam nic innego. Zapraszam naszych kibiców do tego, aby przyjechali na spotkanie rewanżowe. Postaramy się dla was wygrać – zakończył lider Unii Tarnów.