Pomimo tego, iż swoją karierę żużlowca zaczął stosunkowo późno, nie przeszkodziło mu to w osiąganiu coraz lepszych wyników na żużlowych torach. Mowa tu o wychowanku tarnowskiej drużyny – Erneście Kozie, który bardzo dobrze radzi sobie w startach najlepszej ligi w Polsce.
Ernest do składu trafił tuż po kontuzji swojego kolegi – Mateusza Borowicza, który powoli powraca do pełni zdrowia. – Mateusz będzie już zaczynał treningi i pewnie zaczniemy rywalizować o miejsce w składzie.
Podczas niedzielnego meczu z gorzowską drużyną Ernest przywiózł 5. punktów. Bardzo dobrze zaprezentował się także w meczu z Gdańskiem, w którym zdobył 6 „oczek”. – Te dwa mecze jeździliśmy u siebie, a ja do toru naprawdę dobrze się spasowałem – stwierdza junior Grupy Azoty Unii Tarnów.
Wynik spotkania pomiędzy Grupą Azoty Unia Tarnów a Stalą Gorzów zaskoczył nie tylko Kibiców, ale także samego żużlowca. – Poszło nam super chyba nikt by się nie spodziewał, że tak dobrze nam pójdzie – mówi zadowolony.
W ubiegłym sezonie utalentowany tarnowianin zdobywał punkty dla Speedway Wandy Kraków. Pomimo, iż w barwach krakowskiej drużyny zaprezentował się tylko kilka razy, jazda przy ul. Odmogile bardzo pozytywnie wpłynęła na postawę zawodnika. – Zebrałem tam doświadczenie. Niewielkie, bo startowałem tam tylko w pięciu meczach ligowych, ale na pewno w jakiś sposób wpłynęło to pozytywnie.
Na kolejne zawody Grupa Azoty Unia Tarnów udaje się do Torunia, aby tam powalczyć o kolejne ligowe punkty. Stosunkowo silna drużyna od początku sezonu zmaga się z wieloma problemami – W niedziele jedziemy do Torunia. Tam już tak łatwo jak na swoim torze nie będzie. Jednak każdy będzie się starał by było jak najlepiej – zapewnia Ernest.
Na sam koniec Ernest przyznaje, że odkąd jeździ na żużlu jego życie obróciło się o 180 stopni. – Od początku jazdy na żużlu w moim życiu zmieniło się bardzo dużo. Całe moje życie poświęcam się tylko tej dyscyplinie. Jeśli jest jazda to tego czasu prywatnego mam naprawdę bardzo mało, bo nie dość, że wyjazdy to jeszcze trzeba sobie sprzęt przygotować – kończy Ernest Koza.
