– Spotkanie w Rawiczu było pierwszym, w którym w tym sezonie pojawiłeś się w składzie Unii Tarnów. Debiut zanotowałeś zatem w piątym ligowym meczu drużyny Jaskółek.
– Myślę, że ten debiut miał miejsce dosyć późno. Od początku sezonu nie odstawałem wcale od chłopaków z drużyny i po prostu długo na niego czekałem. Wcześniej nie dostałem szansy od sztabu szkoleniowego. W Rawiczu jednak w końcu się tego doczekałem. Brakuje mi jazdy w zawodach, a pamiętajmy, że treningi to nie to samo. Zawody pokazują, że potrafię też jeździć, tylko jednak pojawia się jeszcze dużo błędów, które muszę wyeliminować i będzie o wiele lepiej.
– W Rawiczu startowałeś po raz pierwszy, podobnie jak Twój szwedzki imiennik Peter Ljung. Obaj wyjechaliście na próbę toru. Czy to coś dało przed meczem? Początek miałeś bowiem dosyć dobry – zdobyłeś sześć punktów w czterech biegach. Końcówka była słabsza, ale można chyba powiedzieć, że w pierwszej fazie zawodów dobrze się to układało?
– Na pewno ta próba toru dała nam informacje, w którą stronę powinniśmy pójść z ustawieniami. Jak już jednak mówiłem wcześniej, popełniłem dużo błędów. Tak naprawdę moje starty nie były takie złe. Ten tor później trochę się zmienił i musieliśmy również dokonać zmian przy sprzęcie. W Rawiczu jest bardzo trudny teren. Myślę, że jak na zawodnika drugiej linii, zrobiłem w tym meczu tyle, ile mogłem. Uważam, że jeśli udałoby mi się wyeliminować te błędy, to na moim koncie byłoby więcej „oczek”.
– Czego w takim razie zabrakło w tych ostatnich biegach? W nich już raczej nie nawiązałeś walki z rywalami.
– Zmienialiśmy dosyć dużo, bo chcieliśmy uzyskać jeszcze większą prędkość na tym torze. Poszliśmy jednak z ustawieniami trochę w złą stronę. Dodatkowo w tych dwóch ostatnich biegach gdzieniegdzie pojawiły się również moje błędy.
– Kolejny mecz ligowy Unia odjedzie już w sobotę w Tarnowie. Rywal będzie ten sam, bo na rewanż przyjedzie właśnie rawicki Kolejarz. „Jaskółki” wróciły jednak z bagażem 26 punktów, więc sprawa punktu bonusowego wygląda na bardzo trudną. Trzeba chyba jednak zacisnąć zęby i przed własną publicznością walczyć przede wszystkim o zwycięstwo, to za dwa punkty?
– Dokładnie tak. Będziemy na pewno trenować i w następnym meczu z Kolejarzem Rawicz powalczymy mocno o jak najlepszy rezultat.
– Patryk Rolnicki nie będzie jeszcze raczej gotowy na ten pojedynek. Otrzymałeś już jakąś informację, czy pojawisz się w składzie w kolejnym spotkaniu?
– Tego nie wiem. O to chyba trzeba byłoby zapytać trenerów i sztab szkoleniowy. Te decyzje należą do nich, zatem nie jestem za bardzo w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
– Czy czujesz się zatem gotowy do występu w kolejnym spotkaniu, tym razem przed własną publicznością?
– Mogę zapewnić, że do startu w meczach ligowych czuję się gotowy od początku sezonu i od pierwszej kolejki.
– Patrząc na dwa spotkania wyjazdowe, to w Rawiczu Unia poniosła kolejną wysoką porażkę, po tej w Daugavpils (31:59 – przyp.). Czy udział w fazie play-off zaczyna się powoli za bardzo oddalać, czy jest według Ciebie jeszcze szansa je „wyciągnąć” i wywalczyć miejsce w pierwszej czwórce?
– W pierwszym wyjazdowym meczu nie startowałem, zatem za bardzo na ten temat nie mogę się wypowiadać. A jeśli chodzi o dalszą walkę o play-offy, to sport jest nieprzewidywalny, a tym bardziej żużel. Na pewno byłby to dla nas swego rodzaju „Mount Everest”, ale na niego ludzie również się wspinają (uśmiech).
Rozmawiał: Stanisław Wrona