– Przemysław Frączek: Unia Tarnów przegrała wczoraj kolejne, czwarte już ligowe spotkanie. Coraz gorzej wygląda sytuacja z utrzymaniem się w lidze. Dlaczego Twoim zdaniem tak ciężko Wam wygrywać, nawet na domowym torze?
– Kim Nilsson: Tak, to bardzo przykre znów schodzić z toru jako pokonany. Naprawdę ciężko jest mi powiedzieć dlaczego tak to wygląda. Wszyscy trenowaliśmy przed meczem i czuliśmy się dobrze rozpoczynając to spotkanie. Walczyliśmy jak mogliśmy, ale to nie wystarczyło. Moim zdaniem jedziemy nieźle, ale chyba potrzebujemy być nieco lepsi na starcie.
– PF: To był Twój drugi mecz w tym roku, zdobyłeś 7 punktów. W kilku biegach wyglądałeś na szybkiego. Jesteś zadowolony ze swojego występu?
– KN: Generalnie czułem się na torze bardzo dobrze i nieźle wychodziłem także ze startu. Niestety w dwóch biegach, w których prowadziłem były upadki i biegi musiały być powtarzane. W powtórkach kończyłem odpowiednio na drugim i trzecim miejscu. Na ostatni bieg zmieniłem nieco ustawienia. Chciałem znaleźć coś szczególnego na ten śliski tor, ale nie zadziałało to zbyt dobrze. Pojechałem bardzo szeroko, aż uderzyłem w bandę. Niewiele brakowało, a skończyłoby się upadkiem. Z tego co wiem, kamery w TV tego nie pokazały. Naprawdę zostawiłem serce na torze i zrobiłem wszystko co tylko mogłem.
– PF: Jak wspomniałeś, trenowaliście przed meczem przez dwa dni. Tymczasem początek spotkania należał zdecydowanie do gości. Dlaczego dopiero od połowy meczu udało Wam się znaleźć właściwe ustawienia?
– KN: Tor był nieco inny niż podczas treningu. Wtedy klub może robić wszystko po swojemu, a podczas zawodów to sędzia decyduje o kosmetyce itp. klub nie ma pełnej dowolności jak właśnie podczas treningu. O tej porze roku wielkie znaczenie ma też pogoda. To co świetnie działało podczas treningu, nie działało podczas meczu. Chcę jednak podkreślić, że w żadnym razie nie zrzucam winy na przygotowanie toru.
– PF: Co możesz powiedzieć o tym torze w porównaniu do zeszłego sezonu?
– KN: Myślę, że jest nieco inny. Wydaje mi się, że nie ma na nim tyle nawierzchni ile w poprzednim sezonie i jest jakby bardziej gładki. Jest przyjemniejszy do jazdy, ale mniej przyczepny.
– PF: Ciągle pokazujesz, że jesteś solidnym zawodnikiem jak na warunki pierwszej ligi. Skąd zatem Twoja decyzja, żeby być tylko zawodnikiem oczekującym? Czy chodzi o sytuację z wirusem, czy to coś zupełnie innego?
– KN: Tak, głównie chodzi o wirusa i wszystko co z tym związane. Bardzo ciężko jest planować cokolwiek, kiedy wszystko jest niejasne, a zasady ciągle się zmieniają. Z tego powodu postanowiłem zrobić to w ten sposób, zobaczymy co przyniesie przyszłość.
– PF: Jak się czujesz jeżdżąc na pustych stadionach? Bez kibiców, ich okrzyków, emocji. Jak na treningu. Czy sport może w ogóle w tej formie przetrwać?
– KN: To bardzo dziwne uczucie. Sport, szczególnie taki jak żużel musi istnieć wspólnie z kibicami. Ich obecność to duża część naszej dyscypliny. Bardzo dziwnie startuje się bez publiczności i mam ogromną nadzieję, że kibice wrócą na stadiony już niedługo.
– PF: Przejdźmy do przyjemnych spraw. Jakiś czas temu opublikowałeś zdjęcie, na którym wspólnie ze swoją partnerką szeroko się uśmiechacie i ogłaszacie, że spodziewacie się narodzin dziecka. Musicie być niesamowicie dumni.
– KN: Taka decyzja to wielki krok w życiu każdego człowieka, to taki kamień milowy. Nowe wyzwanie i nasze życie na pewno mocno się zmieni.
– PF: Zdradzisz mi czy na świat przyjdzie dziewczynka czy chłopiec?
– KN: Spodziewamy się dziewczynki, ale wiesz, nigdy tak do końca nie wiadomo, aż do czasów narodzin (śmiech).
– PF: Na koniec chciałem zapytać o sytuację w Szwecji. Czy Elitserien wystartuje w tym roku, a jeśli tak to czy kibice będą obecni na trybunach?
– KN: Na ten moment mamy opóźnienie o jeden miesiąc w związku z zaistniałą sytuacją. Start ligi zaplanowany jest na początek czerwca. Mam nadzieję, że kibice będą mogli przyjść na stadiony i taki jest na ten moment cel. Wiemy też tyle, że nawet gdyby powrót kibiców się nie udał, to liga ma ruszyć początkiem czerwca bez względu na to.