W niedzielę Jaskółki pokonały PGE Marmę Rzeszów w prestiżowym pojedynku tych drużyn. Oto co po meczu powiedział Kacper Gomólski.
Przełomowym momentem spotkania był wyścig dwunasty wygrany przez tarnowian podwójnie. Drugie miejsce przywiózł junior Unii – Wielkie podziękowania za ten bieg należą się “Magicowi”. Przyblokował rywali na wyjściu z pierwszego łuku, a ja na tym skorzystałem i szybko do niego dołączyłem. Potem nie oglądałem się, próbowałem jechać tą optymalną i najkorzystniejszą ścieżką, środkiem toru. “Okonia” oczywiście słyszałem, a to raz z lewej, a to z prawej strony, ale na końcu to ja okazałem się na mecie szybszy – powiedział Ginger dla portalu SportoweFakty.pl.
Wcześniejsze biegi w wykonaniu młodzieżowca Jaskółek nie były specjalnie udane – Pierwsze trzy wyścigi jechałem na trochę innym przełożeniu. Na ostatni bieg zmieniliśmy całkowicie ustawienia motocykla. Ze startu i na trasie było fajnie, widać, że coś się ruszyło. Nasza podwójna wygrana wespół z Maćkiem Janowskim mocno nas podbudowała w końcówce, bo tak spotkanie było cały czas na styku. Jestem z siebie zadowolony, choć szkoda mi trzeciego biegu, kiedy przyjechałem czwarty. Jestem przekonany, że nasi fani są w identycznych nastrojach jak my, bo derby padły naszym łupem! – wykrzyczał uradowany.
Junior z Tarnowa ma nadzieję, że Jaskółki odzyskały właściwy rytm i teraz już będzie tylko lepiej. –Teraz jedziemy do Gniezna na tor znakomicie mi znany więc jak w Rzeszowie pięć oczek z bonusem to był całkiem przyzwoity rezultat, to tam oczekiwania będę miał wobec siebie większe. Wcześniej mam jednak pojedynek w lidze angielskiej więc będzie jeszcze czas pomyśleć o klubie, w którym się wychowałem – oznajmił.
Dla Ginger pojedynek w Gnieźnie będzie o tyle trudny, że jest wychowankiem tamtejszego klubu. – Będziemy walczyć tam z całych sił. Widać, że w tym roku Enea Ekstraligi mnóstwo meczy jest na styku i takiej też zaciętej batalii spodziewamy się w Gnieźnie. Spotkanie z rzeszowianami mocno nas podbudowało i do tego wyjazdu podchodzimy z dużym optymizmem – zdradził.
Początek sezonu był dla Kacpra Gomólskiego mało udany. Teraz ma nadzieję, że będzie tylko lepiej. – Cały czas jedziemy na tych samych silnikach co od startu rozgrywek. W tym momencie czekamy jeszcze na jeden nowy. Mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie okazja na nim potrenować. Chciałbym, żeby była to jednostka, która wreszcie w całości zacznie spełniać moje oczekiwania i dzięki jej pomocy zacznę zdobywać jeszcze więcej punktów. Zespół ruszył do przodu to i ja muszę dotrzymać mu kroku – powiedział.
Niektórzy twierdzą, że starty w lidze angielskiej utrudniają Kacprowi odpowiednie przygotowanie się do polskiej ligi. – Moim zdaniem pomagają. Cały czas mam kontakt z motocyklem. Wiadomo, że tam muszę mieć inne silniki. Zapewniam, że nie zaniedbałem przygotowań, bo naprawdę wykonałem kawał roboty w zimie zarówno w warsztacie jak i poza nim. Sporo zainwestowałem w motocykle i myślę, że wszystko powoli idzie do góry, a jak forma będzie w tym szczytowym punkcie to się wszystko ustabilizuje na każdym froncie – zakończył.