Dzisiaj o 18:45 w Zielonej Górze Unia Tarnów zmierzy się z miejscowym Stelmet Falubazem w meczu rewanżowym półfinałów Enea Ekstraligi. Pomimo tylko czteropunktowej przewagi Jaskółek z pierwszego spotkania trener Marek Cieślak jest optymistą.
Szkoleniowiec Unii Tarnów z uwagą oglądał wczorajszy finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. – Chłopaki fajnie jechali. Myślę, że pierwszą trójkę, to dość łatwo można było wytypować przed zawodami. Zarówno Patryk Dudek jak i Paweł Przedpełski, czy Bartosz Zmarzlik to już doświadczeni i obyci zawodnicy. Szkoda, że Kacper Gomólski zajął to niewdzięczne, czwarte miejsce. Wstydu jednak nie przyniósł. A co do samych zawodów, to było kilka naprawdę ciekawych pojedynków. Ten finał wyglądał zdecydowanie lepiej, aniżeli przed rokiem, kiedy rozegrano go w Bydgoszczy – powiedział.
Według trenera Jaskółek wczorajsze zawody mogły się podobać. – Pieszczek wygrał swój pierwszy bieg i myślałem, że włączy się do rywalizacji o czołowe pozycje, a nawet będzie jednym z głównych pretendentów do medalu. Potem się chłopak pogubił. Zresztą nie tylko on. W zasadzie większość zawodników jechało dzisiaj z różnym powodzeniem. Raz wygrywali, by potem być ostatni – powiedział.
Przed meczem z zawodnikami z Myszką Miki na plastronie, trener Unii zaznacza, że Jaskółki jadą z wiarą w zwycięstwo. – Mówią, że możemy przegrać trzema punktami. Nie jedziemy jednak po to, ażeby przegrać. Chcemy wygrać i to jest oczywiste. Jak wybieraliśmy się do Leszna, to też mieliśmy przegrać tak, ażeby zachować bonus, a okazało się, że zdołaliśmy tam zwyciężyć. Nie ma planu “przegramy trzema punktami”. Czegoś takiego nie może być. Chcemy pojechać dobre zawody i dać z siebie wszystko – oznajmił.
Marek Cieślak zdradza, że partnerem Kacpra Gomólskiego w Zielonej Górze będzie Edward Mazur, a nie jak wcześniej zakładano Ernest Koza. – Nie wiem, czy zielonogórski tor się zmienił w porównaniu do sezonu 2011. To się okaże w niedzielę, co nam przyszykują gospodarze. A co do Mateusza Borowicza, to stracił miejsce w składzie, ale tylko dlatego, że nie spełniał naszych oczekiwań. W juniorskich zawodach prezentował się przyzwoicie, zresztą na treningach było podobnie. Natomiast w spotkaniach ligowych zupełnie sobie nie radził. Ma teraz trochę odpoczynku i zobaczymy, co dalej. W jego miejsce miał pojechać Ernest Koza, który w finale MDMP bardzo dobrze zaprezentował się na torze w Częstochowie. Postawimy jednak na Edwarda Mazura – zakończył Marek Cieślak.