Podczas ostatniej potyczki tarnowskich żużlowców w Zielonej Górze słabo spisał się Janusz Kołodziej.
Kapitan Jaskółek wystąpił tylko w trzech biegach, gdzie zdobył zaledwie dwa punkty. – Dużo pracowałem przed tymi zawodami, żeby było dobrze. Niestety wyszło jak wyszło. Troszeczkę więcej się spodziewałem, bo te prace nie przynosiły efektu. Zawiodłem i mam tego świadomość, ale nie załamuję się. Czeka mnie dużo pracy, żeby odnaleźć prędkość na motocyklu. Będę robił na to nacisk, jaki się tylko da – powiedział w rozmowie z Radiem RDN Małopolska.
Problemem Janusza jest sprzęt, którym w tej chwili dysponuje. – Jeszcze niedawno było wszystko dobrze. Teraz tak naprawdę ja sam przeszkadzałem sobie podczas jazdy, bo nie do końca wierzyłem w dobre, skuteczne starty. W tym momencie, od tygodnia, od meczu w lidze szwedzkiej po prostu jadę nie do przodu, ale do tyłu. Cały czas szukamy powodu. Wiadomo, że ja też nie jestem w super formie, bo jak nic nie idzie, to głowa też to wszystko hamuje. Muszę dużo pracować nad tym, żeby się zżyć z motocyklem bardziej, bo przeszkadzamy sobie nawzajem. To nie o to chodzi. Mechanicy starają się jak mogą i robią wszystko, żeby przygotować mi ten sprzęt jak najlepiej, ale nie jest on odpowiedni pode mnie. Widać to, że ja się męczę. Staram się jakoś jechać, ale jestem tylko wolniejszy – zakończył Janusz Kołodziej.
Mamy nadzieję, że już w kolejnym meczu w niedzielę Janusz spisze się tak, jak do tego przyzwyczaił tarnowskich kibiców i przyczyni się do kolejnego zwycięstwa Unii Tarnów w lidze.