Jakub Jamróg zakończył niedzielne spotkanie z wynikiem 13 punktów i 2 bonusy. Zapytaliśmy Kubę czy zgodzi się ze stwierdzeniem, że był to jego najlepszy mecz w tym sezonie – Oczywiście. Przede wszystkim czułem fajną prędkość. Dziękuję Jackowi Rempale, bo cały czas współpracujemy i widać tego owoce. Tor tarnowski jest bardzo wymagający, a ja muszę się przyznać, że jechałem dziś na eksperymentalnym przełożeniu, ponieważ wiedziałem, że ten mecz nie jest dla nas najważniejszy, a chciałem to sprawdzić w kontekście play-off w warunkach bojowych, bo na treningu to nie jest to samo. Jestem bardzo zadowolony z efektu i oby tak było do końca – rozpoczął z uśmiechem Kuba.
Jaskółki już przed meczem z Arge Speedway Wandą Kraków mieli zapewnione 1 miejsce w fazie zasadniczej, a to daje zawodnikom możliwość testowania ustawień – Już przed meczem z Krakowem było wiadome, że fazę zasadniczą zakończymy na pierwszym miejscu. Teraz wszystko co robimy, nawet to co wcześniej wspomniałem, te eksperymenty, to wszystko robimy już pod fazę play-off. Mamy ten komfort, że możemy sobie pozwolić na lekkie ryzyko, aby poprawić swoje wyniki. Oczywiście do kolejnego meczu podejdziemy maksymalnie skoncentrowani, potem są 2 tygodnie przerwy, więc będziemy mogli spokojnie przygotować się na najważniejsze spotkania – dodał Jakub Jamróg.
Mimo bardzo wysokiej temperatury zawodnicy uzyskiwali bardzo dobre czasy. Kuba podkreśla jednak, że tor zawsze jest taki sam – Tor zawsze jest przygotowany tak samo. Dziś może ta późniejsza pora sprawiła, że słońce już nie operowało tak bardzo, nie piekło tej nawierzchni, woda utrzymywała się dłużej co pozwoliło wykręcać lepsze czasy. To wszystko świadczy też o tym, że jesteśmy tu naprawdę dobrze dopasowani i szybcy – powiedział nasz zawodnik.
Tor w Bydgoszczy również nie jest Kubie straszny – Cóż, tor jak tor. Wszędzie się fajnie jeździ jak jest wynik. Jeździłem w Bydgoszczy już wielokrotnie z racji tego, że kilka sezonów spędziłem w 1 lidze i tak się składało, że Bydgoszcz też tu jest od paru sezonów. Przygotowuję się na spokojnie, bez nerwów i liczę, że wykręcę tam dobry wynik – dodał krótko.
W niedzielne popołudnie doszło do kilku upadków. Takowego nie uniknął też Kuba, ale na szczęście nic się nie stało – Jeśli chodzi mój upadek to nie wynikało to ani z przeszarżowania, ani ze zbyt dużej ambicji. Każdy z nas jest ambitny, ale nad wszystkim trzeba panować. Ja zawsze atakuję fair i nie przypominam sobie, żebym komuś zrobił krzywdę i bardzo się z tego cieszę. Wracając do mojego upadku to była typowa walka w 1 wirażu. Mnie lekko podniosło, Piotrek Pióro mówił mi, że jego z kolei mocno wypchnęli i zrobił się taki efekt domino. Szczepiliśmy się motocyklami, mi spadł tylny łańcuch i upadliśmy. Na szczęście nic się nie stało, bo nie było też jeszcze dużej prędkości. Każdy chce się pokazać z dobrej strony, ale zawsze na pierwszym miejscu musi być zdrowy rozsądek. Teraz najłatwiej o odnowienie kontuzji tej mojej ręki, ale tak upadłem, że nic się na szczęście nie stało – zakończył Jakub Jamróg.