Z meczu na mecz coraz lepsze wyniki notuje nasz kapitan Janusz Kołodziej. Widać, że jest już blisko swojej optymalnej formy. W końcowym sukcesie dostrzega jednak spory udział kolegów z drużyny szczególnie Ernesta Kozy – szkoda, że nie było Leona, bo moglibyśmy podejść do tych zawodów z większym komfortem . Na szczęście zawody ułożyły się dla nas bardzo pomyślnie już na samym początku, szczególnie za sprawą Ernesta Kozy. Bardzo pomocne było to, że Ernest mógł popełniać błędy, ale ich nie popełniał. To nam dodało pewności siebie. Reszta drużyny też bardzo dobrze punktowała – powiedział zaraz po meczu Janusz.
Progres w swoich wynikach widzi także sam zawodnik, ale jak to zawsze bywa u Janusza, nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej – jeśli chodzi o moją postawę to mogę być w miarę zadowolony. Dla mnie dużym plusem jest to, że starty mam już dużo lepsze. Każdy widzi, że jest progres w tym elemencie. Muszę natomiast jeszcze sporo popracować nad jazdą na dystansie. Są pewne niedociągnięcia, które trzeba poprawić. To wyszło szczególnie w ostatnim biegu, kiedy przegrałem start. Gdybym był odpowiednio dopasowany i doregulowany do swojego stylu jazdy to z pewnością bym powalczył – wyjaśnił kapitan.
Trening przed meczem to jeden z elementów przygotowania zawodnika do meczu, ale według Janusza nie tylko to może być pomocne – generalnie wszystko co się robi może pomóc, jeśli robi się to z głową – odpowiedział krótko Janusz Kołodziej.
Na koniec „Koldi” uspokoił kibiców, że po kontuzji odniesionej w Krośnie właściwie już zapomniał – po kontuzji w zasadzie nie ma już śladu. Mogę spokojnie się przygotowywać, ćwiczyć, trenować. Mamy super pogodę, którą trzeba wykorzystywać, cieszyć się nią i nie narzekać – zakończył nasz zawodnik.