Wczoraj Jaskółki uległy w Gorzowie tamtejszej Stali 55:35. Średnie zawody odjechał Martin Vaculik. Dorobek ośmiu punktów nie zadowala w pełni Słowaka.
Martin w niedzielę jeździł bardzo nierówno. Przydarzały mu się wpadki jak na przykład w biegu z Adrianem Cyferem. Słabo zaprezentował się także w ostatniej gonitwie dnia w której przyjechał na metę ostatni – W miarę dobrze wystartowałem i później trzymałem krawężnik, który nie był najlepszą linią do jazdy. Iversen mnie wyprzedził, a później zrobiłem mały błąd i jeszcze minął mnie Tomek Gapiński. Gospodarze byli dzisiaj bardzo dobrze dopasowani – tłumaczył po spotkaniu.
Martin cały czas próbuje odnaleźć formę, którą prezentował rok temu. – Było trudno o dobre wyniki, tym bardziej, że mam sezon, jaki mam, czyli bardzo przeciętny. Chcę wreszcie się przebudzić i robić w meczu co najmniej 10 punktów – przyznał.
Słowak pomimo problemów z dopasowaniem motocykla do gorzowskiego toru, chwalił jego przygotowanie. – Tor był w porządku i może nie było za dużo ścigania, ale nawierzchnia była bezpieczna dla wszystkich. W miarę dobre widowisko, bo wszyscy blisko siebie jechali. Jakby każdy tor taki był to byłoby fajnie – podsumował.
Martin krótko skwitował, co Jaskółki czeka w kolejnych spotkaniach. – Co dalej? Mamy kolejne mecze, które trzeba wygrać i to wysoko – zakończył zawodnik Unii Tarnów.