Wysoko wygrane spotkanie z Euro Finannce Polonią Piła spotkało się ze sporym zadowoleniem kibiców i sponsorów. Artur Mroczka uważa, że jest to efekt dobrego zrozumienia całej tarnowskiej drużyny – Dużo pracujemy i na torze to widać. Świetnie się rozumiemy. Nie ma nawet znaczenia jak trener ustawi pary. Wiemy jak kto jedzie i sobie pomagamy nawzajem na torze. Mi bardzo dobrze jedzie się w parze z Arturem Czają. Zawody udane. Przeciwnik nie postawił poprzeczki aż tak wysoko i jest fajnie – powiedział Artur.
Na początku sezonu Artur wspominał, że podpatrywał Janusza Kołodzieja i Martina Vaculika jeśli chodzi o ataki pod bandą. W meczu z Piłą widać było tego efekty, bo jego ataki były przemyślane i bardzo skuteczne – Ja tego może aż tak nie czuję, dopiero w momencie jak przejeżdżam obok zawodnika czuję moc tego ataku. Cieszę się, że z boku też to fajnie wygląda i cieszę się, że zaczyna mi to wychodzić. Jak przychodziłem tutaj w 2015 roku to rozmawiałem z Martinem i Januszem na temat tego jak tu jeździć, atakować, ale tego nie da się zrobić tak od razu. Rok nie było mnie w Tarnowie, ale nie zapomniałem jak się tutaj jedzie. Oczywiście trzeba patrzeć na najlepszych zawodników i od nich się uczyć, bo to oni wyznaczają trendy – wyjaśnił Mroczka.
Przymusowa przerwa w startach spowodowana kiepską pogodą dla Artura nie jest żadną przeszkodą. Jak zapewnia – najważniejsza jest praca, a on sam jest urodzonym żużlowcem – Ja już sam nie wiem co myśleć o tych przerwach. Generalnie mam tak, że jak jeżdżę to jeżdżę, jak nie jeżdżę to nie jeżdżę, ale później wsiadam na motocykl i trzeba jechać. Żużlowcem jestem niemal od urodzenia i ja się chyba po prostu urodziłem na ten żużel. Dlatego mi nie robi różnicy czy ta przerwa jest czy jej nie ma. Wiadomo, jak się mało jeździ to pojawiają się błędy i tu można upatrywać jakichś negatywów, ale ja zawsze staram się dać maksymalnie od siebie. Nawet jak ta jazda nie Idzie, to staram się, żeby jakieś punkty zdobyć. Tak było w Krakowie. Zacząłem od dwóch zer, ale spiąłem się maksymalnie i wskoczyła „dwójka”, wskoczyła „trójka”. Nie wolno się załamywać nawet po słabszych biegach. Trener mówi jedziesz dalej i ja wtedy muszę zrobić wszystko żeby zdobywać punkty. To jest taki sport, ale jak ktoś to kocha to sobie radzi. Czasem się wiele pracuje i dalej nie wychodzi, ale jednak przeważnie ta praca przynosi efekty. Żużel jest fajnym sportem, trzeba zadbać i o siłę i technikę i mentalność. Mi się to po prostu podoba – dodał nasz zawodnik
Nie sposób było też nie zapytać Artura o derby. Można powiedzieć jedno. Zawodnik wręcz pali się do jazdy – Tak, zdecydowanie to czuję. Odkąd tu jestem to słyszę ciągle ten Rzeszów. Mało mówi się o meczach z Piłą czy z kimś innym, tylko wszyscy o tym Rzeszowie. Ja doskonale wiem co to są derby i co znaczą derby, ale jak każdy o tym mówi, to tym bardziej nie wychodzi z głowy. Nastawiam się jak najbardziej pozytywnie, pełna mobilizacja i będziemy walczyć jeszcze bardziej niż u nas – zakończył Artur Mroczka.