Grupa Azoty Unia Tarnów dość wysoko pokonała Zdunek Wybrzeże Gdańsk w ostatnią niedzielę. Artur Czaja podobnie jak reszta drużyny zapewnia, że na torze było dużo trudniej niż wskazuje na to wynik spotkania – Nie było tak łatwo w tym meczu. Było sporo ścigania na torze i mocno się namęczyliśmy. Tarnowski tor jest bardzo ciężki dla przeciwników, ale i my mamy tu sporo pracy, bo cały czas trzeba tutaj coś zmieniać i poszukiwać ustawień. Bardzo się cieszymy, że udało się wygrać za 3 punkty – powiedział Artur.
Wychowanka Włókniarza Częstochowa zapytaliśmy oczywiście jak z jego perspektywy wyglądał upadek Artura Mroczki – Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że Artura bardzo przepraszam. Nie widziałem go, ani nie słyszałem . Wiadomo jak to bywa na gorąco, było trochę wrzasków, ale ja naprawdę go nie widziałem. Jechałem pierwszy i cały czas podążałem swoim torem. Chciałem pojechać jeszcze trochę szerzej, a Artur próbował wejść jeszcze za mnie. Ja sądziłem, że jak jedzie za mną i widzi mój tor jazdy, to po prostu pojedzie bliżej krawężnika. Nagle poczułem uderzenie w hak, sam mało się też nie przewróciłem. Później patrzę, a to Artur leży. Byłem pewien, że to ktoś z rywali, bo nie pomyślałbym, że Artur będzie próbował wejść tam jeszcze za mnie. Było to nieporozumienie, ale najważniejsze, że nikomu nic się nie stało – wyjaśnił Czaja.
W parku maszyn nieco zawrzało, ale Artur Czaja również potwierdza, że ostatecznie wszystko sobie z Arturem Mroczką wyjaśnili – Artur zrozumiał moje tłumaczenie. Oczywiście po upadku, na gorąco każdy byłby zdenerwowany i nie ma się co dziwić. To jest żużel, a upadki nie są przyjemne. Artur może początkowo myślał, że zrobiłem to specjalnie, ale ja w życiu bym tak specjalnie nie pojechał. Bardzo dobrze mi się z nim jeździ i nie zrobiłbym czegoś takiego. To był zupełny przypadek – dodał nasz zawodnik.
Podobnie jak i Mroczka tak i Czaja liczy, że współpraca na torze dalej będzie się układać bardzo dobrze – Myślę, że to zdarzenie nie wpłynie na naszą jazdę i dalej będziemy tak dobrze współpracować. To jest speedway, ja chciałem tam pojechać i Artur także. Przed biegiem nie da się dogadać gdzie kto będzie jechał – powiedział popularny „Józek”.
W przeciwieństwie do Jakuba Jamroga, Artur Czaja ma bardzo małe doświadczenie jeśli chodzi o tor w Daugavpils – Na pewno w Daugavpils nie będzie łatwo. Gospodarze jadą tam bardzo dobrze, wygrywają ze sporą przewagą. Tam się po prostu bardzo rzadko jeździ, a kiedy przychodzi taka konieczność jest po prostu wielka niewiadoma. Będziemy się starali na pewno pojechać jak najlepiej. Ja osobiście jeździłem tam tylko raz i były to bodajże 3 biegi – zakończył Czaja.