– Rozmawiamy po wyjazdowej porażce Grupa Azoty Unii ze Startem Gniezno 37:53. Po 10 biegach byliście nawet na prowadzeniu, później jednak widzieliśmy całkiem inne oblicze i katastrofalną końcówkę. Przegraliście pięć wyścigów podwójnie, jedynie w ostatnim – przed upadkiem Kacpra Gomólskiego i powtórką – byliście na podwójnym prowadzeniu. Co możesz powiedzieć o tych dwóch częściach tego spotkania?
– Oczywiście to rywale poprawili się wyraźnie w trakcie tego spotkania, a my tego nie zrobiliśmy. Jechaliśmy tylko gorzej. Tak naprawdę nie da się zbyt wiele powiedzieć na ten temat. To bardzo rozczarowujące. Mogliśmy wygrać ten mecz i powinniśmy to zrobić. Mamy wystarczająco dobrą drużynę. To trochę dziwne uczucie stać tu teraz w takim nastroju. Przed tym spotkaniem naprawdę czułem, że mamy spore szanse. Jak powiedziałeś, pierwszych 10 biegów było w porządku, a nagle nastąpiła jakby kompletna zapaść całego zespołu. Jest jednak, jak jest. To nie jest wynik, którego oczekiwaliśmy, ani taki, na który liczył klub. Zdecydowanie musimy wszystko poprawić przed kolejnymi spotkaniami.
– Przed tym meczem, patrząc na nawierzchnię toru w Gnieźnie, mówiłeś że trudno o twardszą niż ta, z którą macie do czynienia na owalu w Tarnowie. Czy jednak w pięciu ostatnich biegach można było to do siebie porównać?
– Nie wiem, jak dużo mogę powiedzieć na temat toru, aby nie zostać w jakiś sposób ukaranym. W tym spotkaniu, w moich dwóch ostatnich biegach, po jednym okrążeniu w ogóle nie byłem w stanie widzieć tego, co działo się przede mną. Nie chcesz puszczać gazu, chcesz nadal jechać szybko, jednak nikt nie powinien się ścigać bez możliwości widzenia kogokolwiek, w takiej ilości kurzu. Gdyby to działo się w każdej innej lidze, organizatorom polecono by naprawić taki tor, ponieważ to nie było sprawiedliwe. Zgodzę się z tym, że rywale jechali w takich warunkach lepiej od nas, ale to nie było w porządku – zarówno dla nas zawodników, jak i kibiców. Zdecydowanie sądzę, że to nie był zbyt dobry przykład pokazywania speedwaya, zwłaszcza wtedy, gdy telewizja przeprowadzała transmisję z tego meczu. To naprawdę przykre.
– Trzeba się jednak przegrupować przed kolejnym spotkaniem, które odbędzie się 18 czerwca w Tarnowie, a rywalem w będzie ponownie zespół z Gniezna. Walka o wygraną za trzy punkty będzie bardzo ciężka, choć po 10. wyścigu tego meczu wydawało się, że można zgarnąć pełną pulę w rewanżu. Chyba najważniejsze będzie teraz przede wszystkim zwycięstwo?
– Musimy po prostu udać się do domów, poukładać wszystkie sprawy i być odpowiednio przygotowanymi do kolejnego spotkania. To jeszcze nie koniec sezonu, jednak w meczu w Gnieźnie zdecydowanie nie ułatwiliśmy sobie zadania.
– Coś trzeba jednak zmienić?
– Z całą pewnością zmiany są potrzebne. Tego jestem pewny w 100 procentach.
Rozmawiał: Stanisław Wrona