– Drużyna z Rawicza przyjechała dziś w okrojonym składzie i zgodnie z oczekiwaniami Unia wygrała bardzo wysoko. Czy dla Was dziś to był bardziej mecz czy bardziej trening pod kątem tych najważniejszych spotkań, które są przed wami?
– Powiem szczerze, że oczywiście staraliśmy się jechać jak najlepiej, ale pojawiła się też szansa by coś posprawdzać. Mieliśmy dużą przewagę i po prostu mogliśmy sobie pozwolić na takie zmiany żeby móc wyciągać wnioski. Rawicz przyjechał takim składem jakim przyjechał, ale byli zawodnicy, z którymi można było się pościgać. Myślę, że kilka biegów mogło się podobać.
– A jak ocenisz swój występ, bo na początku zawodów wszystko wyglądało bardzo dobrze, dobre starty i wygrywałeś te biegi z łatwością, a w drugiej części meczu trzeba było się pościgać i przyszły wtedy dwójki.
– Tak, to prawda. Trochę wpływ na to miał układ pól startowych i trochę przeszkodził też ten upadek, który zaburzył ten spokój. Mam świadomość, że jeszcze mi czegoś brakuje w tej drugiej części zawodów. Mniej więcej wiem czego, ale też nie do końca mogłem to dziś sprawdzić, ponieważ odpuściłem bieg nominowany ze względu na ból nogi po tym upadku.
– Czyli brak biegu nominowanego to była Twoje decyzja?
– Tak.
– Jak z Twojej perspektywy wyglądał właśnie ten pierwszy wiraż 10 wyścigu?
– Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że dobrze wyskoczyłem ze startu chociaż miałem gorsze pole, ale dociąg lepszy miał zawodnik z drugiego pola (Franciszek Majewski – dop.red.) i szczepiliśmy się motocyklami, a najbardziej ucierpiał Damian, który najechał na to z czwartego pola, no i ja. Takie domino.
– Sporo czasu nie jeździłeś w naszej lidze. Dobrze wrócić do takiego polskiego, ligowego ścigania?
– Powiem szczerze, że tęskniłem. Miałem duży głód jazdy. Cieszę się, że znalazłem klub i mogę zdobywać punkty i wygrywać mecze razem z całą drużyną.
– Podobno w Daugavpils w parku maszyn pomagał Ci Oskar Bober. To chyba wskazuje na niezłą atmosferę, skoro zawodnik, który nie jedzie w meczu pofatygował się na Łotwę pomóc Ci w meczu?
– Tak, potwierdzam. Ja przekonałem Oskara żeby jechał tam ze mną. Pomógł mi mentalnie, również jako mechanik. Ale to była oczywiście wola Oskara, że pojechał i bardzo mu za to dziękuję. W Daugavpils nastąpiło takie przełamanie, bo to ciężki teren, a mimo to wygraliśmy. Myślę, że przez to łatwiej jest nam teraz jechać, jest lepsza atmosfera. Wciąż mamy szanse by awansować do fazy play-off i będziemy się starać, żeby to zrobić.
– Ty dołączyłeś do drużyny właśnie przez to, że nie szło jej tak jak oczekiwano. Macie w drużynie tę świadomość, ż
– Tak, zdecydowanie mamy to w głowach, że musimy być zmobilizowani i odrabiać te zaległości, które powstały wcześniej. Nie jest to łatwe, bo takie rzeczy zawsze siedzą z tyłu głowy, ale zaczęło nam to wychodzić i walczymy.
Rozmawiał: Przemysław Frączek