– Tero, dobrze Cię widzieć znów w Tarnowie. Zacznijmy od wyniku drużynowego. Jest po prostu bardzo źle…
– Ogromne rozczarowanie. Nie wiem co się dzieje. Kolejny raz to co działa na treningu nie działa w meczu. Chłopaki byli naprawdę szybcy na treningu. Nie mam pojęcia czy to presja czy coś innego. Ale nie pokazujemy w meczu tego, co wypracowujemy na treningu. To co ja widziałem na treningu, to powinniśmy dziś pokonać rywali bez problemu.
– Jestem jednak pod wrażeniem Twojej jazdy. Trzy wygrane wyścigi, dobre starty, szybka trasa. Jak ocenisz swoją jazdę indywidualnie?
– Mogę powiedzieć, że to trochę taka rutyna. Nie jestem jeszcze do końca zadowolony. Odczuwam też silną presję. Nawet biorąc pod uwagę ostatni mecz w Rawiczu, który nie był dobry. Dużo się działo, miałem też sporo pecha i to wszystko zwiększa presję. Później miałem jeszcze dość poważny upadek w lidze szwedzkiej. Wciąż jestem przez to nieco sztywny. Dlatego odpuściłem wczorajszy trening. Postawiłem na fizjoterapię, bo czułem, że to mi bardziej pomoże niż trening. Musiałem dać nieco odpocząć mojej szyi i to pomogło. Miałem dziś dobre starty i to była podstawa dobrego występu. Problem był tylko w tym 10 biegu…
– No właśnie, co tam się wydarzyło? Słabszy start czy raczej ciężkie warunki po polaniu?
– Nie, nie. Miałem dobry start i nagle wjechałem w wodę. I po wszystkim.
– Następne spotkanie na własnym torze rozegramy ze Stalą Rzeszów to bardzo ważne spotkanie…
– Tak, każde spotkanie jest bardzo ważne.
– Tak, zgadza się, ale dla kibiców jest to o tyle ważny mecz, że jedziemy z naszym lokalnym rywalem.
– Tak, my po prostu musimy wygrywać. Musimy coś dać naszym kibicom. Oni nas ciągle wspierają, czujemy to i dlatego tak ważne jest, żeby im też w końcu coś dać. Nie możemy przegrać.
– Bardzo skomplikowała się też sytuacja odnośnie jazdy w fazie play-off.
– To prawda, ale nawet jeśli nie uda się ostatecznie awansować do play-off, my chcemy po prostu dać coś kibicom. Po prostu dobry mecz, walkę do końca i zwycięstwo. Bieg po biegu, mecz po meczu i na koniec sezonu dopiero można ocenić gdzie zaszliśmy.
– Po prostu dać kibicom wreszcie radość z meczu?
– Dokładnie o to mi chodzi. Nie koncentrować się już teraz na fazie play-off, bo sezon jest dopiero w połowie. Robić swoje, wygrywać, zbierać punkty i potem sami zobaczymy gdzie się znajdziemy, czy w fazie play-off czy poza nią. Nie można myśleć tylko o tym końcowym rezultacie, trzeba bardziej skupić się na pojedynczych biegach, wygrywać je, wtedy wszystko samo przyjdzie.
– Niedawno startowałeś w zawodach na długim torze. To był Twój debiut?
– Tak, to był mój debiut.
– Jak wrażenia?
– Było świetnie. Naprawdę mi się podobało i myślę, że jeszcze wystartuję w takich zawodach.
– Ten żużel bardzo różni się od klasycznego speedwaya?
– To jest całkiem inny sport.
– Masz na myśli sprzęt?
– Też, ale może nawet nie tyle silniki, co inną technikę jazdy. Ale jest fajna zabawa. Jak przyjedziesz po takich zawodach na klasyczny żużel, to w ogóle nie czujesz strachu przed prędkością. Wtedy wydaje Ci się, że tutaj jeździmy bardzo wolno.
– To która odmiana bardziej Ci się podoba?
– Klasyczny żużel to mimo wszystko moja dyscyplina. Długi tor traktuję trochę bardziej jako zabawę. Czasami potrzeba też w tym wszystkim trochę zabawy.
– Na zawodach było bardzo dużo kibiców.
– O tak. Z tego co podali organizatorzy to było około 12 tysięcy kibiców. To tak jakby ten stadion wypełnił się w całości. Tak jak powiedziałem wcześniej, to fajna zabawa i myślę, że jeszcze tam pojadę.
– Jakie masz plany na kolejne dni?
– Przede wszystkim poczuć się lepiej. Kolejne zawody mam w Żarnowicy na Słowacji. Kwalifikacje do Grand Prix. To dopiero w sobotę, więc może będę miał tydzień wolnego. Może nawet pojadę do domu na kilka dni. Nie było mnie w domu od marca
Rozmawiał: Przemysław Frączek