W niedzielę Unia Tarnów przegrała w Gorzowie Wielkopolskim z tamtejszą Stalą 55:35. Jaskółki miały bardzo duże problemy z dopasowaniem się do gorzowskiego toru.
Kacper Gomólski potwierdza słowa kolegów z drużyny, odnośnie problemów z dopasowaniem się do nawierzchni gorzowskiego owalu. Jaskółki dopiero w końcówce spotkania potrafiły odnosić biegowe zwycięstwa. – Mieliśmy duże problemy z rozszyfrowaniem tego toru, bo po laniu diametralnie się zmieniał. Przez to z motocykla dobrze spasowanego w kolejnym biegu zrobiła się totalna klapa. Widać po wyniku, że było to trudne spotkanie – powiedział.
Ginger wygrał dosyć nieoczekiwanie wyścig młodzieżowców, ale trochę „pomógł” mu w tym Maciej Janowski, który w pierwszym wyścigu dnia wjechał w taśmę. W powtórce zastąpił go Kacper. – Na pewno pomogło to, że jechałem bieg wcześniej. Podczas tego meczu trzeba było strasznie “wachlować” zębatkami i oponami. Co bieg jechałem na innych zębatkach i przełożeniach – przyznał.
W Gorzowie bardzo słabo zaprezentował się dotychczasowy lider Unii – Artem Łaguta. Bardzo słabo wypadł także Leon Madsen. – Artem i Madsen zrobili razem dwa punkty. To o czymś świadczy i nie mogliśmy wygrać tego meczu. Nie spodziewaliśmy się takiej porażki, tym bardziej po dobrych meczach Artema i Leona. Myśleliśmy, że będzie tutaj walka o zwycięstwo, ale zdziwiliśmy się bardzo mocno i gorzowianie potwierdzili to, że u siebie są niezwykle mocni. Jest to pierwszy mecz, który nie wyszedł Artemowi, a szkoda, bo był to dla nas bardzo ważny pojedynek – dodał.
Po przegranej w Gorzowie wydawało się, że Jaskółki nie mają już szans na pierwszą czwórkę, ale nieoczekiwana porażka Unii Leszno na własnym torze z Lwami z Częstochowy sprawiła, że ta szansa została nadal zachowana. – Teraz mecz u siebie i musimy wygrać z Wrocławiem za trzy punkty. Dla nas dobrze, że Częstochowa wygrała w Lesznie i przedłużyła naszą walkę o czwórkę. Trzeba walczyć do końca i przede wszystkim, moim zdaniem, najważniejszy będzie mecz w Lesznie, gdzie wszystko się wyjaśni. Trzeba dawać z siebie wszystko – zakończył Kacper Gomólski.