– Wygrana Unii 52-38. Do połowy meczu pojedynek był wyrównany, potem Unia odskoczyła. Na Twoim koncie 8+2, jak na gorąco skomentujesz swoją postawę w dzisiejszym spotkaniu?
– Męczyłem się całe zawody z ustawieniami. Jak jeździłem jeszcze przed kontuzją to było dużo chłodniej. Nie najgorzej w tych pięciu biegach to jednak wyglądało. W 15 biegu po prostu zostałem na starcie i ciężko już coś było zrobić na dystansie. Koleiny były już tak wyjechane, że nie miałem się o co zaczepić. Próbowałem jeszcze gonić na dystansie Marcina Jędrzejewskiego, ale się nie udało. Najważniejsze, że Unia wygrała, mój dorobek też jest zadowalający i jedziemy dalej.
– Tydzień temu mówiłeś, że czujesz się jak po zimie, bo jeden trening i od razu mecz. Teraz pewnie był już kolejny. Czujesz się lepiej?
– Mieliśmy trening we wtorek i później w czwartek, ale w czwartek wiele nie pojeździłem, ponieważ na wejściu w łuk zatarł mi się silnik i zaliczyłem upadek. Także dziś znowu przystąpiłem do meczu tak trochę z marszu, na zasadzie co będzie to będzie, ale mamy dobry wynik zarówno indywidualnie jak i drużynowo.
– Można powiedzieć, że jak wrócił Patryk Rolnicki to Unia wygrywa. Jeszcze przed kontuzją też były wygrane zarówno z Poznaniem jak i z Piłą.
– Rzeczywiście tak się akurat złożyło, że drużyna znów wygrywa. Staram się dokładać swój dorobek do drużyny, żeby te zwycięstwa były. Cieszymy się z tej wygranej i jedziemy dalej po play-off.
– Chyba dobrze też, że te wyjazdy trochę drgnęły. Bo mówiłeś, że z tym był problem, zarówno w tym roku, w Daugavpils, ale też w poprzednim w Rzeszowie.
– Tak, w ostatnich dwóch latach mój najlepszy dorobek na wyjeździe to był chyba jeden punkt, dziś jest 10 z bonusami, także o niebo lepiej. Nie ma co narzekać. Mam nadzieję, że moje wyjazdy się już poprawią i będę silnym punktem drużyny nie tylko u siebie, ale też na wyjazdach.
– Jakieś zapiski były sprawdzane z poprzednich meczów? Znalazłem taki mecz z 2017 roku, 7+1 w czterech startach.
– Nie, dziś po prostu wyjechałem na próbę toru sprawdzić jak może być z ustawieniami. Zostawiłem to co miałem na próbie toru. Potem co bieg były lekkie korekty, ale nic nadzwyczajnego.
– Ostatnim zwycięstwom Unii towarzyszy też upał. Myślisz, że udało się tak dopasować już sprzęt do takich warunków, że w kolejnych meczach będzie równie dobrze?
– Jak mam być szczery, to miałem jakieś swoje ustawienia, ale jeszcze z okresu kiedy było chłodniej. Do meczu z Rzeszowem to kompletnie nie wiedziałem jak podejść. Silniki na treningu były bardzo słabe. Na meczu było podobnie. Cały czas szukamy. Coś tam się udało znaleźć, ale będziemy jeszcze trenować, żeby było lepiej.
– Kolejny mecz za dwa tygodnie w Rzeszowie. Dla Ciebie to taki symboliczny mecz, bo też startowałeś w tej drużynie. Stal będzie z pewnością podrażniona. Myślisz, że uda się tak przygotować, żeby powalczyć tam o zwycięstwo?
– Od siebie spróbuję coś tam chłopakom podpowiedzieć, ale wiadomo, że sezon sezonowi nierówny. Ja mogę powiedzieć o tym co było jak ja tam jechałem, a chłopaki już zdecydują sami czy im to pasuje czy nie. Mam jakieś swoje zapiski z meczów, w których dobrze punktowałem. Zobaczymy czy to przyniesie efekt, a jak nie przyniesie to będziemy szukać. Pojedziemy o jak najlepszy wynik. Przed meczem z Rzeszowem u nas, wszyscy tym Rzeszowem tak straszyli, a okazało się, że nie był taki straszny.
– Czyli na wyjeździe też trzeba spróbować im utrzeć nosa, żeby to tej czwórki wskoczyć?
– Na pewno zdobycie punktu bonusowego to będzie fajna sytuacja, a jak uda się coś więcej to będziemy się bardzo cieszyć.
Rozmawiał: Stanisław Wrona
Przeczytaj także
