– Na Twoim koncie dzisiaj pięć punktów, ale też aż trzy wykluczenia. Dawno nie widziałem, żeby jeden zawodnik złapał aż trzy wykluczenia w jednym meczu…
– Zaczęło się od tego pierwszego biegu, kiedy walczyłem z Jewgienijem Kostygowem. Myślę, że słuszna decyzja sędziego, bo to ja zmieniłem trajektorię i zostałem wykluczony. Później zmieniłem motor i przyjechałem drugi. W trzecim biegu pojechałem za szeroko. Trochę wyniósł mnie Nick Morris. W ostatnim biegu mój błąd, trochę mi koło postawiło. Cóż, nie poradziłem sobie dzisiaj, taki jest żużel. Głowa do góry i pracujemy dalej.
– Jak Ty się w ogóle czujesz, bo te upadki wyglądały dość dramatycznie, szczególnie ten drugi kiedy wystrzeliło Cię dość mocno w powietrze.
– Teraz czuję się w porządku, ale tak naprawdę to zobaczymy jutro jak to wszystko puści po nocy.
– Trochę szkoda tych punktów, bo koniec końców okazało się, że kilka oczek na rywalach i byłoby zwycięstwo.
– Zgadza się, mieliśmy wygrać ten mecz, bo jechaliśmy u siebie. Niestety ja nie dołożyłem tych punktów jakich sam od siebie oczekiwałem. Pojechałem poniżej oczekiwań. Niestety nic już z tym nie zrobimy. Będziemy pracować dalej, żeby w kolejnych meczach nadrobić to, co zgubiliśmy dzisiaj. Przede wszystkim ja chciałbym nadrobić to co sam zgubiłem dzisiaj.
– W Twoim debiucie w Rawiczu byłeś najlepszym zawodnikiem drużyny. Dziś było słabiej. Czy to jeszcze brak dopasowania do domowego toru, czy gdzieś indziej należy szukać przyczyny?
– Ciężko tak na gorąco powiedzieć. Muszę się z tym przespać, pooglądać jakieś materiały. Na pewno muszę popracować nad stylem jazdy na tym torze, bo szczególnie w pierwszym biegu jechałem niepoprawnie. Ale to wszystko trzeba zrobić z chłodną głową, nie w tym momencie.
– Dołączyłeś do drużyny w trakcie sezonu. Jak ocenisz atmosferę w drużynę oraz na trybunach? Kibiców przyszło dzisiaj naprawdę sporo.
– Tak, przyszło dużo fanów, myślę że było sporo emocji. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają. Zawodnicy też bardzo fajnie mnie przyjęli. Jesteśmy jedną drużyną. Walczymy o wspólny cel, musimy to robić razem. Nawet jak komuś nie pójdzie dobrze, tak jak mi dzisiaj, to inni koledzy mogą mnie uzupełnić. Także jeszcze raz bardzo dziękuję, za przyjęcie i za wszystkie ciepłe słowa.
– Czy miałeś kiedykolwiek okazję startować w Gnieźnie, na torze waszego następnego rywala?
– Dawno już tam nie jeździłem, chyba z 3-4 lata. To były jakieś zawody juniorskie, zdobyłem chyba osiem punktów. Nie wiem, przyjedziemy i zobaczymy. Mamy próbę toru. Mam nadzieję że uda mi się poprawić mój wynik z dzisiejszego meczu.
Rozmawiał: Przemysław Frączek