W środę na torze w Krakowie tarnowskie Jaskółki wywalczyły pewny awans do finału MPPK. Unia Tarnów startowała w składzie – Janusz Kołodziej i Kacper Gomólski.
W jednym z pierwszych biegów turnieju eliminacyjnego Kacper Gomólski stanął pod taśmą ze swoim starszym bratem Adrianem. Z tej potyczki wyszedł obronną ręką – Brat jeździ trochę dłużej ode mnie, dokładnie o sześć lat. Nieważne w jakiej formie jest Adrian, jak młodszy brat wygrywa ze starszym to też jest mobilizacja. Ale ogólnie to nic szczególnego. W takich zawodach jak te, jest to normalna rywalizacja z innym zawodnikiem. W Krakowie okazałem się lepszy – powiedział.
W finale MPPK Jaskółki są w stanie powalczyć o któryś z medali. – Dlaczego nie? Tutaj wygraliśmy. Ale w finale będzie już siedem drużyn, które jeżdżą bardzo dobrze i zasłużyły na awans. Dodatkowo dojdą jeszcze gospodarze, którzy u siebie jeżdżą bardzo dobrze więc lekko nie będzie, a jeszcze tor w Gorzowie jest bardzo specyficzny – zakomunikował Ginger.
Spory wkład w dobrym wynik w Krakowie miał Kacper Gomólski. – Ja swoje zrobiłem, dołożyłem cegiełkę do awansu, ale czy dostanę szansę w finale, tego nie wiem. O tym zadecydują trenerzy. Jeśli jednak pojadę będzie mi bardzo miło. Fakt, że na pewno pojechałby w Krakowie Maciek, ale ze względu na mecz w Anglii podjąłem rękawicę i myślę, że skutecznie go zastąpiłem – dodał.
Kacper cały czas ma nadzieję, że Jaskółki znajdą się w czołowej czwórce i powalczą o obronę tytułu Drużynowego Mistrza Polski. – Wszystko się może zdarzyć. Ostatnio Częstochowa pojechała do Leszna i wygrała. Przy naszej porażce w Gorzowie to było najlepsze rozwiązanie. Teraz musimy skupić się na niedzielnym pojedynku z Betard Spartą Wrocław. Pokonanie ich to nasz obowiązek. Ale w moim odczuciu kluczowe spotkanie czeka nas w Lesznie, gdzie pojedziemy z bezpośrednim rywalem o wejście do fazy play off. Potem mamy wyjazd do Częstochowy i ważne będzie zdobycie tam chociaż bonusa – powiedział na koniec Kacper Gomólski.