Zadowolony z ostatecznego wyniku meczu z PGG ROW Rybnik był Artur Czaja. Niestety tego samego nie mógł powiedzieć o swojej postawie – Bardzo się cieszymy że jest bonus i wygrany mecz. Dziś wszystko było dobrze i oby tak dalej. Ja jestem trochę wkurzony, bo dwa pierwsze biegi łatwo wygrałem, a od trzeciego pojawiły się problemy. Znowu muszę oddać silniki to przeglądu. Jestem pewny że coś się stało, bo po takich łatwych zwycięstwach nagle jak ręką odjął i zaczęły się problemy. Początkowo myśleliśmy, że to ustawienia, że zrobimy lekkie korekty, ale nic to nie pomogło, a w 14 biegu to już w ogóle masakra. Nie byłem w stanie nawet normalnie wyjść ze startu, co w początkowej fazie było moim dużym atutem. Motocykl stracił moc i ciężko było w ogóle na nim jechać – rozpoczął.
Upadek w 14 wyścigu na szczęście nie przyniósł żadnej kontuzji – Po upadku jest wszystko jest w porządku. Lekko obdarta ręka, ale to żaden problem – wyjaśnił Artur.
Był to najlepszy występ Jaskółek na własnym torze w tym sezonie, ale Artur przyznaje, że tor różnił się tylko minimalnie – Przed meczem były dwie sesje treningowe. Ja osobiście jeździłem w jednej. Czy tor był dzisiaj inny? Może był taki troszkę bardziej szorstki. Generalnie jest tu jednak duża powtarzalność. Znamy przełożenia, ja od dwóch lat startuje w zasadzie na tym samym. Start był nieco przyczepniejszy, ale to drobne korekty. Odkąd jednak zacząłem tu jeździć to wiem, że jak zmiana jednej zębatki nie pomaga, to coś jest nie w porządku – dodał Artur Czaja.
Mecz z Rybnikiem nie był dla naszego zawodnika meczem z podtekstem i podszedł do niego jak do każdego innego – Na mecz z Rybnikiem nie mobilizowałem się w żaden specjalny sposób. Nie ma znaczenia, że to moja była drużyna. Ja we wszystkich meczach chcę jechać jak najlepiej, bez względu na to kto jest rywalem. Nie zawsze mi to jednak wychodzi, ale mobilizacja jest taka sama – powiedział.
Ze względu na remonty sprzętu Artur nie chciał występować w minionym tygodniu w Elitserien, ale jak się okazało, musiał się tam pojawić ze względu na średnie – Do Szwecji we wtorek musiałem pojechać żeby zgadzała się średnia. Generalnie nie chciałem tam w ogóle jechać, bo wiedziałem, że nie mam na czym. Chciałem wysłać wszystkie silniki do remontu. Po tym meczu silniki do mnie wróciły, jeden z nich wybrałem na dzisiejszy mecz, ale jak było widać wystarczył tylko na dwa biegi – przyznał Czaja.
Tor naszego kolejnego rywala mimo, że również twardy, jest zdaniem Artura bardzo specyficzny – Tor w Gnieźnie jest bardzo specyficzny. Trzeba na nim umieć jechać i znać przełożenia. Kluczowe w tym meczu będzie dopasowanie sprzętu, bo jeżeli nie wygra się tam startu, to na trasie ciężko jest nadrobić dystans – zakończył Artur Czaja.