Najbardziej prestiżowe zawody indywidualne w świecie żużla to rzecz jasna rywalizacja o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Pomiędzy 5 kwietnia, a 11 października odbędzie się 12 rund cyklu Speedway Grand Prix, które pozwolą wyłonić nowego Indywidualnego Mistrza Świata. Sporym zaskoczeniem było zdobycie w ubiegłym roku tytułu przez Taia Woffindena. Brytyjczyk śmiało zapowiada, że to nie koniec jego sukcesów i zrobi wszystko, aby tytuł obronić.
Jednym z jego najgroźniejszych rywali będzie Greg Hancock. Amerykanin, który w sezonie 2014 ponownie będzie reprezentował barwy Unii Tarnów zna już smak złotego medalu. Mógł się nim cieszyć dwukrotnie, a było to najpierw w roku 1997, a później w 2011. Hancock ma w swojej kolekcji także jeden srebrny i trzy brązowe medale. Jest obecnie jedynym zawodnikiem, który wystąpił we wszystkich turniejach cyklu SGP. Nie sposób ukryć, że swoim doświadczeniem mógłby obdzielić nawet kilku młodszych żużlowców. Jednak pomimo 44 lat jest on wciąż głodny sukcesu, a ogromne doświadczenie niejednokrotnie potrafiło niwelować młodzieńcze zapały jego rywali.
Oczywiście kandydatów do złota jest znacznie więcej. Stawka jest dość wyrównana i ciężko na starcie sezonu o większe spekulacje. Jak wiadomo nawet najlepszą formę jest w stanie powstrzymać kontuzja. Przekonali się o tym choćby Emil Sajfutdinow i Nicki Pedersen, którzy musieli pożegnać się z nadziejami na końcowy sukces. Niebagatelną rolę odgrywają także nowinki sprzętowe. Kto trafi odpowiednio ma dużą szansę na odskoczenie rywalom. W tym miejscu należałoby zatem napisać, że oczy wszystkich kibiców już od 5 kwietnia będą zwrócone na walkę o tytuł IMŚ. Czy jednak na pewno tak będzie?
Nie da się ukryć, że formuła wprowadzona przez BSI stanęła nad krawędzią. Składa się na to kilka powodów. Dużym problemem dla zawodników są finanse. Wynagrodzenia od lat stoją na niskim poziomie, natomiast wzrastają cały czas ceny sprzętu. Zawodnicy z niższych pozycji informują, że do cyklu muszą sporo dokładać, a tym walczącym o czołowe lokaty odpowiednie przygotowanie pochłania sporą część budżetu. To właśnie między innymi kwestie finansowe były powodem ostatniej rezygnacji jednego z faworytów – Emila Sajfutdinowa.
Spore zawirowanie wprowadziło również zakazanie startów uczestnikom Grand Prix w coraz bardziej konkurencyjnej formule Speedway European Championschip. Ostatecznie zakaz ten zniesiono, ale w środowisku żużlowym zdążyła się już pojawić spora fala krytyki. Jednym z głośniej krytykujących ten pomysł był Tomasz Gollob, który ostatecznie również zrezygnował z przyjęcia stałej dzikiej karty na sezon 2014. Odrzucił także propozycję jednorazowego występu w Grand Prix w Bydgoszczy. Jest to ogromna starta dla prestiżu oraz widowiskowości tych zawodów. Gollob pod każdym względem nadawał kolorytu tym rozgrywkom od samego początku ich istnienia. Z młodego buntownika przeobrażał się na przestrzeni lat w spokojnego i doświadczonego zawodnika, co pozwoliło mu na osiągnięcie upragnionego sukcesu. W 2010 roku został Indywidualnym Mistrzem Świata. Akcje Golloba są znane każdemu kibicowi żużla, a wielu z nich na stadiony przyciągają właśnie szarże polskiego Mistrza. W jego bogatej karierze brakuje jedynie tytułu Indywidualnego Mistrza Europy i to na tą imprezę postanowił przeznaczyć swoje siły.
12 rund. Czy to już nie za dużo? To pytanie również często pojawia się w kontekście zawodów Grand Prix. Dla kibiców zawody zrobiły się nużące. Widać to po frekwencji na stadionach. Grand Prix przestało być świętem, czymś wyjątkowym. A dla zawodników? Spore obciążenia fizyczne jak również finansowe. Tym bardziej, że jedną podróż trzeba odbyć aż do Nowej Zelandii. 12 rund to z pewnością sporo, a można się zastanawiać czy zmniejszenie ilości nie spowodowałoby zwiększenia atrakcyjności cyklu. Decyzje podejmuje jednak BSI.
Grand Prix to z pewnością prestiż. To największy magnes, który przyciąga zawodników oraz kibiców. Próżno szukać ważniejszego trofeum. Każdy młody zawodnik marzy o tym, aby zostać Mistrzem Świata. Dla zwycięzców to wielkie chwile chwały i mocne argumenty w żużlowym CV. Grand Prix 2014 bez wątpienia będzie ciekawe. Pytanie tylko czy nie mogłoby być jeszcze lepsze?