Wczoraj Gdańsku odbyła się pierwsza runda Indywidualnych Mistrzostw Europy. W zawodach dobrze wypadł Martin Vaculik, który może jednak mówić o sporym pechu, ponieważ niewiele zabrakło mu do awansu do „szóstki”.
Przed ostatnim swoim startem Martinowi wystarczyło zająć drugie miejsce w swoim ostatnim biegu, aby mieć zapewniony start w finale. Niestety od startu Martinowi wyścig nie układał się. Dodatkowo na ostatnim okrążeniu wpadł na jadącego przed nim Fredrika Lindgrena zostając wykluczonym z biegu. Sytuacja była o tyle kontrowersyjna, że Szwed nagle bardzo zwolnił, a Martin nie miał dużo czasu na reakcję będąc tuż za jego plecami. Po zawodach Słowak nie zgadzał się z decyzją sędziego. – Było bardzo blisko, ale sędzia zrobił chyba jeden z większych błędów w swojej karierze. Chyba każdy się zgodzi z tym, że nie była to moja wina. Lindgren zwolnił zamykając gaz i dlatego w niego wjechałem, więc nie powinienem być chyba wykluczony – zastanawia się Słowak. – Dobrze, że jestem zdrowy i to jest najważniejsze. Mocno się poobijałem, to wszystko – powiedział.
Tegoroczny sezon nie jest szczególnie udany dla zawodnika Jaskółek, jednak w ostatnich tygodniach jego forma wyraźnie poszła w górę.– Jestem w gazie i teraz cały czas będę (śmiech). Jeszcze trzy tygodnie temu był zupełnie inny Martin, niż teraz. Po prostu cały się zmienił – odszedł stary, przyszedł nowy. O wiele lepszy niż kiedykolwiek – dodał.
Przed zawodnikami startującymi w Indywidualnych Mistrzostwach Europy jeszcze trzy rudny. Martin ma bardzo ambitne plany związane z tymi rozgrywkami. – Powiem krótko – wszędzie chcę awansować do finałów i na koniec stanąć na podium – zakończył Martin Vaculik.