Tegoroczny sezon nie był udany dla Martina Vaculika. Zawodnik Jaskółek średnio spisywał się w rozgrywkach Enea Ekstraligi, nie wypadł także dobrze w cyklu Grand Prix.
Pomimo słabej postawy w elitarnym cyklu Słowak odnajduje w swoich startach pozytywne aspekty. – Grand Prix jest za mną i chciałbym podziękować działaczom, że dali mi szansę być między najlepszymi zawodnikami na świecie, bo to doświadczenie, którego nie zdobędę nigdzie indziej. Bardzo cieszę się z tego, że mogłem tutaj startować. Choć wyniki nie były najlepsze to dużo dał mi ten sezon i wiem, co zrobić, żeby w następnym roku było lepiej – powiedział.
Martin Vaculik otrzymał przed sezonem stałą dziką kartę na starty w Grand Prix. Jednak jak sam przyznaje nie był do końca gotowy na rywalizację w cyklu. – Nie jestem przygotowany na Grand Prix. Potrzebuję jeszcze wiele turniejów, żeby ścigać się na wysokim poziomie. Wrócę tu jednak i będę walczył o tytuł mistrza świata. Jest jeszcze czas na to, a mi się nie spieszy. Najważniejsze, żeby dobrze punktować w ligach oraz cało dojechać do końca sezonu – zapowiedział.
Słowak krótko podsumował mijający sezon. – Mam medale z dwóch lig i jestem mistrzem Europy. Wiadomo, że mogłem robić dużo więcej punktów, ale jest, jak jest – podsumował.
Zawodnik Unii Tarnów przyznaje, że ciężko mu się jeździło w tym sezonie w Grand Prix. Starty w SEC były dla niego mniej stresujące, stąd też wynik był dużo lepszy. – Tam o coś walczyłem, a w Grand Prix, jak popatrzyłem na wyniki przed zawodami to nie chciało mi się o nic walczyć, dlatego też ta jazda w GP była trochę inna niż w Europie. Nie czułem stresu, lecz więcej się skupiłem, bo tam o coś mi szło. Walczyłem o mistrzostwo i taka była różnica. Cieszę się, że to już koniec sezonu – zakończył Martin Vaculik.