Reprezentacja Polski bezproblemowo wywalczyła dzisiaj awans do finału Drużynowego Pucharu Świata. Niemały wkład w końcowy sukces miał jeden z liderów Jaskółek – Maciej Janowski, który wywalczył trzynaście punktów. Tym samym Magic udowodnił swoją przydatność w Drużynie.
Polacy w końcowej klasyfikacji wyprzedzili Australijczyków, aż o czternaście punktów. – Cieszymy się z awansu do finału. W Pradze będziemy walczyć o mistrzowski tytuł, a co się uda zrobić to zobaczymy – stwierdził krótko zawodnik Unii Tarnów.
Bardzo dobrym występem Maciek udowodnił, że trener Marek Cieślak się nie pomylił przy wyborze „czwórki” na półfinał w Częstochowie. – Nikomu nie musiałem nic udowadniać, wyłącznie sam sobie. Pokazałem za to trenerowi Cieślakowi, że może na mnie liczyć. Dograliśmy na częstochowski tor zupełnie nowy motocykl, na którym nigdy wcześniej się nie ścigałem – przyznał reprezentant Polski.
Polacy pokazali rywalom, że w tym roku celują w złoto. Wykorzystali jednak fakt, że większość reprezentacji przyjechała w mocno osłabionych składach. U Australijczyków zabrakło kontuzjowanego Chrisa Holdera, a u Rosjan braci Łagutów i Emila Sajfutdinowa. – Jechaliśmy bardzo dobrze i nie ma co mówić, że przeciwnicy byli słabi. Wiadomo, nie startowali oni w swoich najmocniejszych składach, ale my nie jechaliśmy słabo. Potrafiliśmy wygrywać biegi po walce i jechaliśmy bardzo pewnie. Gdyby Rosjanie przyjechali w najmocniejszym składzie, to byłoby zdecydowanie ciekawsze widowisko. My w zeszłym roku też mieliśmy bardzo dużo problemów i kontuzji. Tak to jest w tym sporcie – zakończył Maciej Janowski.
