Tarnowskie „Jaskółki” uległy rzeszowskim „Żurawiom” w 77. Derbach Południa w stosunku 37:53. Z pewnością nie takiego wyniku oczekiwali miejscowi kibice. Jednym z zawodników gospodarzy, który zaprezentował się w tym spotkaniu, był Duńczyk Kenneth Hansen. Na swoim koncie zapisał on pięć punktów i sam stwierdza, że nie był to dobry występ.
– Grupa Azoty Unia przegrała z Texom Stalą Rzeszów różnicą 16 punktów. Ten wynik jest bardzo zły. Był to wprawdzie pierwszy domowy mecz i rywal był mocny, ale wciąż powinno być lepiej, ponieważ byliście gospodarzami. Co możesz powiedzieć o tym pojedynku?
– Porażka różnicą 16 punktów jest zdecydowanie za wysoka. Moim celem jest zawsze zdobywanie przynajmniej 10 „oczek”, zatem teraz nie punktowałem na tym poziomie. Przepraszam naszych kibiców i sponsorów. To nie był wystarczająco dobry występ. Sądzę, że mieliśmy też trochę pecha. William Drejer zrezygnował z dalszej jazdy z powodu urazu. Wcześniej Ernest Koza został wykluczony przez sędziego, a według mnie ta decyzja była błędna. Takie jest jednak ściganie. Szczerze mówiąc musimy trzymać głowy podniesione do góry i pracować ciężko nad tym, aby zespół wrócił mocniejszy. Lepiej zakończyć sezon dobrze, niż go tak tylko rozpocząć. Awans do fazy play-off jest naszym celem, musimy nad tym pracować i do tego zmierzać.
– Co według Ciebie było zatem głównym powodem tego, że goście byli w tym spotkaniu dużo lepsi od początku do końca?
– Być może oni odjechali więcej wspólnych treningów, jako drużyna i więcej spotkań kontrolnych. My z kolei mieliśmy bardzo dużo pecha z powodu odwołanych przez pogodę planów. Mnie dzień przed tym meczem również przełożono mecz ligowy w Danii z powodu złego stanu toru. Wcześniej natomiast, gdy przyjechaliśmy na trening do Tarnowa, zaczął padać śnieg. To nie był najlepszy sposób na przygotowanie się do sezonu. To jednak nie powinny być wymówki. Oni są zawodnikami i my także. Musimy być mocniejsi niż to, co pokazaliśmy w tym meczu. Mamy nad czym myśleć i pracować.
– Co można powiedzieć w kontekście meczu rewanżowego? Chyba na wyjeździe będzie ciężko osiągnąć dobry wynik, po tym co rywale pokazali w tym spotkaniu i co mogliśmy oglądać.
– Sądzę, że w zeszłym roku na wyjeździe stawiliśmy ciężki opór drużynie z Rzeszowa. Mieliśmy sporego pecha, że nie udało nam się wtedy wygrać. Sam bardzo lubię jednak tor w Rzeszowie. Wiem, że kilku zawodników również dobrze się na nim czuje. Sądzę, że nadal mamy szanse na jakiś dobry wynik w rewanżu. Nie ma rzeczy niemożliwych. Musimy zebrać się razem jako drużyna, wspólnie pracować i jestem pewny, że wszystko będzie w porządku.
– W najbliższy weekend Twoja drużyna pauzuje. Następne spotkanie odjedzie ponownie w Tarnowie, a rywalem będzie zespół z Piły. Czy sądzisz, że ten mecz będzie łatwiejszy przez to, że tym razem rywal „na papierze” wydaje się słabszy?
– Wszystko „na papierze” wygląda różnie. Cały czas musimy pokazać się z dobrej strony i walczyć. To będzie dobra okazja dla nas, aby odbić się po tej porażce. Musimy to zrobić w dobrym stylu. Po to tu jesteśmy. Mam nadzieję, że kibice nadal będą nas wspierać, ponieważ chcemy udowodnić im, że ten wynik meczu z drużyną z Rzeszowa był pomyłką.
– A czy uważasz, że na tarnowski tor jesteś już odpowiednio dopasowany? W marcowym treningu punktowanym zdobyłeś 12 „oczek” wygrywając cztery biegi, choć oczywiście wtedy obsada była słabsza niż w tym meczu.
– Moje motocykle są cały czas takie same. Po prostu muszę spędzić więcej czasu na tym torze. Z pewnością będzie lepiej, gdy odjadę na nim większą liczbę treningów.
Rozmawiał: Stanisław Wrona
Przeczytaj także
