W meczu z forBET Włókniarzem Częstochowa w bardzo groźnym upadku uczestniczył Jakub Jamróg. Nic poważnego się na szczęście nie stało, ale Kuba mocno obawiał się o odnowienie kontuzji kręgosłupa – Powiem szczerze, że trochę się przestraszyłem, bo największy ból pojawił się okolicy dawnej kontuzji kręgosłupa. Oczywiście sam ból przy tamtej kontuzji był nieporównywalnie większy. Skutkowało to zresztą naprawdę poważnymi konsekwencjami. Zostałem jednak przebadany i okazało się, że wszystko jest w porządku, a ból nie był na tyle duży żeby dyskwalifikowało mnie to do dalszej jazdy – powiedział Kuba.
Nasz zawodnik nie był w stanie nawet uciec z pędzącego motocykla. Jak się okazuje, w takich sytuacjach nie ma czasu nawet na strach – Tak naprawdę w takich sytuacjach nie ma żadnych emocji czy strachu. Wszystko dzieje się bardzo szybko. To jest sekunda, może półtorej. Oczywiście chciałem uciec z tego motocykla. Puściłem już kierownicę, ale nie było gdzie uciec. Zawsze mogłoby też być gorzej, bo ktoś mógłby wtedy we mnie wjechać. To była taka typowa żużlowa „kanapka”. Na szczęście są dmuchane bandy, bo bez tego nie byłoby wesoło – wyjaśnił.
Kuba zdobył w tym meczu 10 punktów i 2 bonusy, a jedynym szybszym od niego rywalem był Leon Madsen – W tym wypadku ucierpiałem nie tylko ja, ale także motocykl. Mam dwa równorzędne, ale ten, na którym startowałem właśnie w tym pierwszym biegu nie nadawał się już do dalszej jazdy. Na szczęście ten drugi okazał się równie dobry, chociaż gorzej wyjeżdżał ze startu. Miałem też trochę pecha, bo 3 razy mierzyłem się z Leonem Madsenem, który był niesamowicie szybki. Patrząc na wynik okazuje się, że byliśmy blisko punktu bonusowego. Ostatecznie zdobyła go Częstochowa, ale uważam, że i tak dobrze pojechaliśmy – dodał.
Kuba liczy, że będąc na fali uda się zrobić dobry wynik także w Zielonej Górze – Oczywiście, wciąż walczymy o utrzymanie. To zwycięstwo jest bardzo ważne. Napędzeni pojedziemy walczyć do Zielonej Góry – zakończył krótko Jakub Jamróg.