Bohaterami tego sezonu okazali się wszyscy zawodnicy Grupy Azoty Unii Tarnów. Tuż po meczu dumny Jakub Jamróg przyznał, że miejsca jest Tarnowa jest w Ekstralidze – Powoli to do mnie dochodzi i powiem, że jest to wspaniałe uczucie. Ja już od jakiegoś czasu sobie to w głowie wizualizowałem. Czułem gdzieś w sobie, że damy radę, chociaż nie ukrywam, że dziś było naprawdę nerwowo. To jest po prostu finał. Trzeba jednak szczerze przyznać, że w pełni zasłużyliśmy na ten awans. Byliśmy najlepszą drużyną, jechaliśmy najrówniej przez cały sezon, wygraliśmy najwięcej meczów. Cieszę się, że Ekstraliga wraca do Tarnowa, bo miejsca Tarnowa jest właśnie w Ekstralidze– przyznał Kuba.
Mimo sporej presji w 15 biegu nasz zawodnik przyznał, że lubi takie wyzwania – Oczywiście, ciśnienie w tym ostatnim biegu było ogromne. Dużo łatwiej by się jechało gdyby losy awansu rozstrzygnęły się w 14 wyścigu. Z drugiej strony ja lubię takie wyzwania. To jest dla mnie wyróżnienie, że wraz z Kennethem mogłem przypieczętować ten awans w 15 biegu. Podołaliśmy zadaniu i daliśmy radę. W całych tych nerwach trzeba też odnaleźć spokój i ja robiłem wszystko, aby nie dać ponieść się emocjom, nie zrobić głupiego błędu, wywrotki czy taśmy i to mi się udało – powiedział Jamróg.
Kuba nie ma pretensji do Kacpra Gomólskiego za spowodowanie upadku ponieważ nasz były zawodnik szybko go przeprosił – Kacper przyszedł do mnie i przeprosił, więc między nami jest OK. Ja szanuję takie zachowanie jak ktoś potrafi przyznać się do błędu i przeprosić. Ja sobie zdaję sprawę, że jedziemy na żyletki i w tym biegu wszystko się decydowało. Oczywiście nie wolno przesadzać i wsadzać kogoś w płot tylko dlatego, że to jest finał. Wciąż to zdrowie jest najważniejsze. Ja jednak do Kacpra nie mam żadnej urazy, wszystko jest tak jak trzeba – wyjaśnił.
Sporą szkołę żużla przeszedł Jakub Jamróg w tym sezonie. Wszędzie widzi jednak możliwości rozwoju – Taki sezon wiele uczy. Pierwszy raz spotkałem się w I lidze z tak wyrównaną drużyną. Tu nie było słabego punktu. Każdy mógł być w danym meczu liderem żeby za chwilę być zawodnikiem z najniższą zdobyczą punktową. Cieszę, że ta drużyna była tak skonstruowana, ponieważ mogłem podpatrywać kolegów i się z nimi porównywać. Jeśli cały czas jeździ się ze słabymi zawodnikami to te zwycięstwa nic nie dają. A kiedy przegrywam to mam motywację żeby pracować nad sobą, nad startami, nad jazdą na dystansie – stwierdził.
Równie ważną informacją jak wywalczenie awansu jest to, że Kuba jest już po pierwszych rozmowach z klubem i wiele wskazuje na to, że w 2018 roku również będzie ścigał się z Jaskółką na plastronie – Jesteśmy już po słowie z klubem. Jest wola dalszej współpracy zarówno ze strony klubu jak i z mojej strony. Myślę, że będzie wszystko w porządku. Ale musimy wszyscy ochłonąć i usiąść do rozmów. Ekstraliga to nie przelewki. Ja sobie zdaję sprawę z wyzywania, ale uważam, że to jest odpowiedni moment żeby wejść na ten poziom. Jestem ambitnym zawodnikiem, a gdybym teraz został w 1 lidze to może zostałbym już tam do końca kariery. Marzę o tym by startować w Ekstralidze, ale dopóki nie będzie parafki na kontrakcie to niczego nie można wykluczyć – zakończył nasz zawodnik.