– Rozmawiamy po trudnym meczu w Opolu, który gospodarze wygrali 49:41. Twój występ był całkiem dobry, zdobyłeś 13 punktów w sześciu biegach. Co możesz powiedzieć ogólnie o tym spotkaniu? Chyba druga część zawodów była dla tarnowskiego zespołu katastrofalna. Prowadziliście bowiem ośmioma punktami i tyloma też przegraliście, więc w tym fragmencie różnica wyniosła aż 16 punktów.
– Cóż, ten dzień tak naprawdę nie był łatwy. Sądzę, że każdy zespół na własnym torze pokazuje swój potencjał, nieważne w której lidze startuje. Wszędzie to widzimy. Dzisiejszy mecz był bardzo ciężki, było naprawdę gorąco. Myślę, że pola startowe odgrywały w tym spotkaniu pewną rolę, ponieważ jak widzieliśmy trzecie było bardzo złe. Ja startowałem z niego dwukrotnie. Chyba zaczynaliśmy ten mecz mając częściej drugie i czwarte. Gdy rywale z nich startowali, to według mnie mogli mieć pewną przewagę. Nie był to dobry dzień, ponieważ jak widziałeś wprawdzie tor był w porządku, jednak na nim trudno się rozpędzić. Zwłaszcza pierwszy wiraż był bardzo istotny. Z pewnością brakowało nam dzisiaj Timo Lahtiego. Myślę, że jeśli byłby z nami, mogło to wyglądać inaczej. Tak to jednak już bywa. Wygraliśmy kilka poprzednich spotkań. To tylko pokazuje, że nie można stanąć i być zbyt dumnym, z tego co robimy. Musimy ciężko pracować. Szkoda tego spotkania, ponieważ jak wspomniałeś rozpoczęliśmy je dobrze. Jak już jednak mówiłem to nie był łatwy mecz, ważny był pierwszy wiraż. Wszyscy bardzo szybko chcieli na nim znaleźć najlepszą ścieżkę. Nie było zbyt wiele takich, które pozwalały wyjechać z przodu. Przegraliśmy ośmioma punktami, ale i tak zdobyliśmy punkt do tabeli, ponieważ pokonaliśmy ich więcej u siebie. W przyszłym tygodniu będziemy trenować i chcemy w kolejny weekend wrócić mocniejsi.
– Często startowałeś wcześniej w Opolu? Czy ten tor w jakikolwiek sposób Cię zaskoczył?
– Właściwie ostatnio startowałem tutaj chyba ponad pięć lat temu, w 2018 roku. To zatem sporo czasu. Jak wspominałem, na początku spotkania próbowaliśmy łapać ustawienia. Dodatkowo sądzę, że w pierwszym wirażu popełniłem kilka własnych błędów. Na dwa ostatnie wyścigi wprowadziliśmy korekty w motocyklu i dwukrotnie udało mi się dobrze rozegrać pierwszy wiraż, a później zwyciężyć. Speedway nie jest łatwym sportem i trzeba walczyć naprawdę ciężko, aby wygrywać spotkania.
– Widzieliśmy, że chyba tylko w zasadzie pierwsze spotkanie w Gnieźnie było gorsze, jeśli chodzi o Twoją postawę. Sądzę, że po nim osiągnąłeś bardzo dobrą formę na torze. Czy jesteś obecnie zadowolony ze swoich wyników, czy może jednak nadal jest jeszcze miejsce na poprawę?
– Sądzę, że wciąż jest miejsce, gdzie można coś poprawić. Oczywiście pierwsze spotkanie tego sezonu w Gnieźnie nie było najlepsze w moim wykonaniu (pięć punktów z bonusem – przyp.). Szczerze mówiąc jednak przed tamtym meczem nie odbyłem we Francji zbyt wielu treningów, ponieważ sporo padało, chyba tak jak również wszędzie w tym czasie. Pojechaliśmy do Gniezna i myślę, że wtedy dopiero po raz trzeci jechałem na motocyklu w Polsce w tym sezonie. Dlatego wówczas więcej jeszcze szukaliśmy. Ja nie byłem gotowy, a teraz wszystko zaczęło iść do przodu. Z pewnością jednak nadal mogę coś poprawić. Jak wspomniałem w tym meczu sam popełniłem kilka błędów, również przy ustawieniach. Wyciągnęliśmy zatem lekcję. Myślę, że z pewnością będę jeszcze lepszy.
– Pauzowałeś kilka tygodni po urazie, którego doznałeś w zawodach w słoweńskim Krško. Czy wszystko teraz jest już w porządku? Opuściłeś bowiem jedno spotkanie, które odbyło się w Tarnowie.
– Zmagałem się przez pewien czas z problemami z ramieniem. Teraz jednak wszystko jest w porządku. Ciężko trenuję i pracuję nad tym, aby być w pełni sprawnym. Tak właśnie jest teraz, z czego się cieszę. Mogę dać z siebie na motocyklu 100 proc. Powiedziałbym, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Mamy zamiar pracować ciężko do końca sezonu.
– Następne spotkanie odbędzie się w kolejną niedzielę w Tarnowie, gdy podejmiecie ekipę z Landshut, gdzie przegraliście pięcioma punktami. Chyba zwycięstwo za trzy punkty będzie głównym celem na ten mecz?
– Z pewnością, to ważny czas. Nie możemy sobie pozwolić na przegrywanie meczów u siebie. Na pewno naszym celem będzie pokonanie ich większą różnicą niż oni wygrali z nami. To chyba było niewiele punktów? Przegraliśmy pięcioma, zatem celem minimum jest zwycięstwo z nimi różnicą sześciu, aby zdobyć do tabeli trzy punkty (uśmiech).
Rozmawiał: Stanisław Wrona