– Rozmawiamy po porażce w Bydgoszczy z Polonią Piła 39:50. Rywale wygrali 11 punktami, jednak osiem z nich straciliście w biegach nominowanych. Wcześniej spotkanie było bardziej wyrównane. Sam zdobyłeś 11 punktów z bonusem i raz byłeś wykluczony po sytuacji z Danielem Jeleniewskim. Co możesz powiedzieć po tym dosyć trudnym meczu?
– Na początek chciałem powiedzieć, że sytuacja z Danielem była naprawdę trudna, ponieważ ja startowałem z drugiego pola, a on z czwartego i znajdowałem się z przodu. Spojrzałem w prawo i nie widziałem go. On nadjechał tam później. Szybko po tym zdarzeniu go przeprosiłem i powiedziałem, że go nie zauważyłem. Tak, czy inaczej on zaskoczył mnie, gdy wjeżdżałem w wiraż. Tak czasami wygląda jednak speedway. Tego dnia była tak naprawdę jedna dobra ścieżka w pierwszym wirażu. Bardzo ważnym było, aby do niej dojechać. Tak właśnie wyglądała ta sytuacja. Wierzę w to, że gdybym nie był wykluczony, zdobyłbym więcej punktów, właśnie z tego biegu. Jestem trochę rozczarowany swoim ostatnim wyścigiem (przegranym 1:5 – przyp.), ponieważ popełniłem w nim błąd. Miałem dobry start, powinienem zostać przy krawężniku, a wyjechałem na zewnętrzną. To była moja pomyłka. Ogólnie ten tor nie jest tak łatwy do jazdy. Tzn. jest on fajny do ścigania, ale trudno na nim być szybkim. Podczas jazdy naprawdę należy być sprytnym. Jeśli chodzi o wynik zespołowy, to rywale prawdopodobnie mieli przewagę, jeśli porównany to do naszej drużyny, ponieważ dzień wcześniej mieli na tym torze trening. To dało im pewne możliwości, jeśli chodzi o ustawienia i ścieżki do ścigania oraz mogło dostarczyć pomysłów na rozegranie pierwszego wirażu. Timo Lahti również nie miał najlepszego dnia i jestem pewny, że stać go na wiele więcej (pięć punktów w trzech biegach – przyp.). Tak to się potoczyło. Dodatkowo było kilka błędów w pierwszym wirażu, ponieważ mieliśmy naprawdę dobre starty. Ogólnie myślę, że nie była to zła przegrana. Jestem pewny, że jeśli wrócimy do Bydgoszczy w fazie play-off, możemy być bliżej zwycięstwa i później zrobić różnicę na domowym torze.
– Najpewniej Unia spotka się właśnie z Polonią Piła w półfinale. Zapewniliście sobie drugie miejsce, a oni zajmą trzecie, jeśli w Opolu zdobędą choćby jeden punkt (Polonia zdobyła bonus przy wygranej Kolejarza 46:44 – przyp.). Sądzisz zatem, że to spotkanie mogło być takim dobrym treningiem przed tym dużo ważniejszym?
– Z pewnością, na 100 proc. Powiedziałbym, że być może lepiej dla nas, że wrócimy do Bydgoszczy, właśnie przez ten przegrany mecz. Ja lubię ten tor, ścigałem się tutaj kilka lat, dlatego dla mnie nie będzie problemem powrót tutaj. Uważam, że jeśli do tego dojdzie, to właśnie ten mecz był dobrym treningiem przed kolejnym tygodniem.
– Jak sam wspomniałeś, ścigałeś się w Bydgoszczy przez kilka sezonów, był to zatem Twój powrót na ten tor. Co zatem możesz o tym powiedzieć? Czy bardzo różnił się od tego, który znałeś tu wcześniej? Chyba było na nim kilka wyboistych miejsc, zwłaszcza na pierwszym wirażu.
– Ja lubię ten tor, więc dla mnie nie miało to zbyt dużego znaczenia. To dobry owal. Sądzę, że gospodarze mieli z nim pewien problem, zwłaszcza na wyjściach z wiraży. Być może było to spowodowane przez piątkowy deszcz. W Bydgoszczy była duża burza i woda została na zewnętrznej części toru. Możliwe, że w nocy powstało przez to kilka miejsc, które były miękkie. Ogólnie ten tor był jednak całkiem dobry. Uwierz mi, jeździłem na nim, gdy był on znacznie gorszy niż w tym meczu (uśmiech).
– Unia zajęła drugie miejsce i niedzielne spotkanie z drużyną z Gniezna nie ma już znaczenia, jeśli chodzi o jej miejsce przed fazą play-off. Prawdę mówiąc wyjazdowe spotkania drużyny nie wyglądały zbyt dobrze. Wygraliście tylko jeden mecz w Daugavpils, jednym punktem. Czy myślisz, że cały zespół pozbiera się odpowiednio i będzie bardziej skuteczny, zwłaszcza w meczach wyjazdowych fazy play-off?
– Z pewnością. Jak wspomniałeś nieważne, czy w niedzielę wygramy, czy przegramy, to nie zmieni niczego w tabeli. Chcemy jednak pokazać, że jesteśmy silni u siebie i możemy pokonać każdego. W to właśnie wierzę. To ważne również dla kibiców. Oni przychodzą na mecze, aby oglądać nasze zwycięstwa. Damy z siebie wszystko, aby wygrać mecz z drużyną z Gniezna (zakończony wynikiem 47:43 – przyp.). Gdy zaczynają się play-offy, to nie powiedziałbym, że jest tak, jakby nowy sezon się rozpoczął, jednak jest w tym trochę prawdy. Nadchodzą dwa mecze i wszystko może się zdarzyć. Nie ma znaczenia, kto prowadził w tabeli, a kto wszedł z ostatniego miejsca. Dokładnie widać to na przykładzie drużyny z Piły. Oni nie zaczęli sezonu dobrze, a teraz stali się mocni. Gdy rozpocznie się play-off, będziemy gotowi. Potrenujemy i będziemy silnym zespołem na tyle, aby osiągać lepsze wyniki.
– Czy jednak nie myślisz, że jest się czego obawiać, jeśli porównamy dwa mecze z zespołem z Piły? Oni wygrali 11 punktami, a Unia 12, więc dwumecz tylko jednym. Myślisz, że w półfinale taka świadomość może też pomóc rywalom z Piły?
– Nie mam tak naprawdę drużyny, z którą wolałbym rywalizować w półfinale. Gdy występujesz w meczu żużlowym, nie ma znaczenia, z kim musisz się zmierzyć. Wszystko może się zdarzyć. Musimy być w pełni skupieni, spisać się jak najlepiej zarówno na wyjeździe, jak i u siebie. Na końcu zobaczymy, co się wydarzy.
– Czy sądzisz, że drużyna z Gniezna byłaby bardzo trudnym przeciwnikiem w potencjalnym finale rozgrywek?
– Szczerze mówiąc, nie wiem. Jak już wspomniałem, do każdego spotkania należy podchodzić z osobna. Zespół z Gniezna teraz był mocny, a może być inaczej w fazie play-off. Kto wie, jak to będzie wyglądać? Zespół z Piły na początku sezonu nie był mocny, a teraz prezentuje się dużo lepiej. W play-off wszystko może się zdarzyć. Musimy walczyć z każdym zespołem, na który trafimy. To wszystko.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa przeprowadzona po meczu Polonia Piła – Unia Tarnów, 10 sierpnia w Bydgoszczy. Rozmawiał Stanisław Wrona.