Jacob Thorssell zaliczył dziś pod nieobecność Grega Hancocka swój debiut podczas ligowego meczu Grupy Azoty Unii Tarnów z Fogo Unią Leszno. Szwed nie zdobył żadnego punktu. Miał jednak sporo pecha, a swoją postawą już zaskarbił sobie sympatię wielu kibiców. Jak przyznaje zdziwiła go nieco decyzja trenera, który po 2 biegach postanowił zastępować go innymi zawodnikami – cóż, nie ma za bardzo o czym mówić. Defekt w pierwszym biegu. Drugi start mi nie wyszedł i zostałem zmieniony. Trochę tego nie rozumiem. Dodatkowo Janusz Kołodziej zmagał się z kontuzją. Tak to już jest, że czasem masz dobry dzień a czasem zły. My dziś mieliśmy ten gorszy – powiedział po meczu Jacob.
Wielu zawodników nawet mimo wielu treningów nie może dopasować się do tarnowskiego toru. Jacob przyznaje, że nasz owal jest specyficzny i wymagający, ale jazda na nim podobała mu się – podoba mi się ten tor. Jest co prawda trudny i specyficzny. Każdy mówił przed meczem, że dziś było bardziej ślisko niż zazwyczaj. To ułatwiło sprawę gościom, ponieważ oni co prawda przyjechali tu bez treningu, jednak kiedy jesteś u siebie, a tor jest inny to jest spory problem. Mimo to ten tor mi się podobał – przyznał nasz nowy zawodnik.
Jacob był pod wrażeniem całej otoczki meczu. Mimo iż na stadionie było wiele wolnych miejsc Thorssell był podekscytowany atmosferą – żużel w Polsce to zupełnie inny świat. Wszystko było dla mnie nowe. Kiedy wyjechałem do pierwszego biegu i zobaczyłem tylu Kibiców, pomyślałem sobie, „kurde, naprawdę tu jestem”. Atmosfera była cudowna, dlatego bardzo chciałem przeprosić wszystkich kibiców. Miałem trochę pecha, to się niestety zdarza, to jest żużel – przyznał wyraźnie zafascynowany Jacob Thorssell.
Swoją jazdą pokazał, że może z powodzeniem ścigać się na polskich torach. Nie jest jednak pewien co przyniesie przyszłość, a póki co jest zawodnikiem Jaskółek – oczywiście, chciałbym jeździć w Polsce. Teraz jeżdżę dla Grupy Azoty Unii Tarnów, a w przyszłym sezonie zobaczymy, na razie nie wiem jak to będzie – zakończył krótko.