– Rozmawiamy po pierwszym półfinale Krajowej Ligi Żużlowej, w którym Unia Tarnów pokonała Polonię Piła w Bydgoszczy 52:38. Wygraliście dosyć wysoko, tydzień po porażce 39:50 w tym samym miejscu. Zdobyłeś 10 punktów z bonusem, a seniorzy od początku spotkania jeździli bardzo dobrze. Czy mecz, który odbył się tydzień wcześniej bardzo Wam pomógł? Co doprowadziło do tak dużej różnicy w wyniku?
– Na pewno pomogło nam to, że byliśmy w Bydgoszczy tydzień wcześniej. Nikt z nas nie ściga się na tym torze zbyt często na co dzień. Ciężko jest szybko poznać te ścieżki i się przestawić. Tor w Bydgoszczy jest jednak taki, że trzeba na nim jeździć bardzo blisko „płotu”. Tak naprawdę niemal wszystko rozstrzyga się na pierwszym łuku. W tym meczu ważne było to, że wygrywaliśmy starty. Wydaje mi się, że to był również klucz do sukcesu. Ja nie chcę zapeszać, ale powoli dochodzę już z tym wszystkim do ładu. Z tej strony chciałbym podziękować sponsorom za ogromną pomoc w tym sezonie, bo jeszcze takiej nigdy w życiu nie otrzymałem. W ciężkich chwilach to naprawdę bardzo dużo mi daje.
– 11 płatnych punktów, które zdobyłeś, to dobry wynik. Czy myślisz, że w którymś z biegów było coś więcej do zrobienia? Widzieliśmy choćby w ostatnim wyścigu, że starałeś się wyprzedzić Wiktora Trofimowa walcząc do końca, choć zwycięstwo było już pewne.
– Cieszę się z tego, że silniki pozwalają mi obecnie na to wszystko. W ostatnim biegu po prostu moje sprzęgło nie wytrzymało już do końca, bo tych startów trochę było, również powtórzonych wyścigów. Mogłem zrobić coś inaczej, ale też bałem się tego dotykać, żeby nie zepsuć. Było dobrze i na pewno mogę być zadowolony, bo ten sezon w moim wykonaniu jest ciężki. Mam jednak nadzieję, że w tej najważniejszej fazie sezonu będzie dobrze.
– Czy owal w Bydgoszczy w stosunku do wcześniejszego tygodnia różnił się, ewentualnie jak bardzo? Widzieliśmy, że ścieżka po zewnętrznej nie była już taka dobra, jak poprzednio.
– Te tory były zbliżone do siebie, ale na pewno było troszeczeczkę twardziej. Spodziewaliśmy tego, że tak może być. Ja przed tym spotkaniem byłem podświadomie przygotowany na to, że tor w Bydgoszczy może być właśnie twardszy.
– Już przed meczem wiadomo było, że w Polonii Piła zabraknie Adama Ellisa. Czy miało to jakiś wpływ wcześniej, czy po prostu nie przywiązujecie do tego uwagi, skoro i tak musicie jechać swoje?
– Szczerze mówiąc, to ja nawet nie wiedziałem, że go nie będzie. Totalnie nie czytam mediów, a skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Ten mecz również nie był łatwy. Jest to ciężki teren i tyle.
– Wiemy, że 14 punktów przewagi przed rewanżem nadal nie daje awansu do finału. Czy jednak ta różnica może pozwolić Wam na mniejszą presję przed pojedynkiem z Polonią Piła w Tarnowie?
– Nie można sobie odpuścić tego wszystkiego. Trzeba być skupionym w 100 procentach. Co z tego, że jest duża przewaga? Trzeba być gotowym na wszystko, bo to jest tylko żużel. Może coś się wydarzyć i sytuacja obróci się w drugą stronę. Musimy być zatem w pełni skoncentrowani i przygotowani. Będziemy chcieli dobrze przygotować się u siebie na torze do tego drugiego meczu. Cel się nie zmienia i po prostu należy krok po kroku wykonywać plan.
– Rozmawiamy w Bydgoszczy, ale pamiętamy, że Unia jeździła tu dwukrotnie w ciągu ośmiu dni z drużyną z Piły. Czy spotkałeś się z miłym przyjęciem? Wiemy, że reprezentowałeś barwy Polonii i byłeś jej liderem w ubiegłym sezonie, ale startowałeś tam już wcześniej.
– Jest kilku kibiców, których bardzo boli to, że odszedłem. Dobrze, że to jednak nie oni decydują. Ja jestem w bardzo dobrych relacjach z tym klubem i jego wszystkimi ludźmi. Mi to wystarczy. Przykre jest to, że trzy lata reprezentowałem klub z Piły, a oni tak robią. To dzieje się jednak nie tylko w przypadku tego ośrodka. W innych klubach jest to samo. Nie mam zatem na to wpływu i tyle.
– Na koniec wrócę do ostatniego meczu rundy zasadniczej w Tarnowie z Ultrapur Startem Gniezno. Ta drużyna może być rywalem Unii w ewentualnym finale rozgrywek. Wygraliście 47:43, ale rywalizacja miała bardzo zacięty przebieg, a zwycięzcę poznaliśmy dopiero w ostatnim biegu. Czy to skłania do przemyśleń? Pamiętamy oczywiście, że nie mieliście możliwości treningu i przygotowania nawierzchni tak, jak do pojedynku z rywalami z Landshut.
– Zgadza się. Teraz należy wykonać sporo pracy i sztab szkoleniowy musi wprowadzić w życie plan przygotowawczy. Z pewnością będziemy się odpowiednio szykować. To nie będą łatwe mecze. Zobaczymy, nasz zespół i ten z Gniezna może się jeszcze spotkają, a może nie. Wydaje mi się jednak, że taki będzie finał.
Rozmawiał: Stanisław Wrona